Naszło mnie na kopytka. Dawno nie robiłam, bo nie lubię ostatnio długo przesiadywać w kuchni. Kopytka marchewkowe chodziły za mną już od dawna, więc postanowiłam, że muszę w końcu je zrobić. Przedstawiam wam dzisiaj przepis na moje kopytka marchewkowe. Ja podaję je z cebulką cieniutko podkrojoną i podsmażoną na oleju, ale na zdjęciach tego nie zobaczycie. Dlaczego? Bo robiłam je pierwszy raz i nie zdawałam sobie sprawy, że wyjdzie ich tak dużo. Nie nadążałam wręcz z gotowaniem i podawaniem moim głodomorom kolejnych partii. Dobrze, że zdążyłam zdjęcia zrobić, bo dzieciaki tak kręciły się po kuchni i łapały w łapki jeszcze gorące, że cud, że nie zjadły wszystkiego od razu. No dobra, ale przejdźmy do przepisu.
Kopytka marchewkowe
1 kg ugotowanej marchewki
2 małe ziemniaki (ja gotuję je z marchewką)
1 jajko
mąka ziemniaczana i ryżowa (ok. 1 szkl.)
sól, pieprz do smaku
Ugotowaną marchewkę i ziemniaki rozgniatam widelcem. Czytałam gdzieś, że z samej marchewki kopytka są niesmaczne, potrzeba im przynajmniej jednego ziemniaczka, który zawiera skrobię będącą takim jakby spoiwem. Nie wiem, czy znacie tę metodę dodawania mąki do kopytek. To metoda stara jak świat, nauczyła mnie tego moja mama. Przekładamy do miski marchewkę, nożem dzielimy ją na 4 równe porcje. Jedną porcję wyjmujemy i w to miejsce wsypujemy mąkę. Ja wsypałam ziemniaczaną i ryżową. Jeśli możesz jeść zwykłą mąkę, może w ten sam sposób wsypać pszennej. Dosypujemy soli, pieprzu do smaku i wyrabiamy ciasto na kopytka. U mnie nie było gładkie, a z kawałkami marchewki, bo tak lubię. Uważam, że o ile zwykłe kopytka z ziemniaków w postaci gładkiej są w porządku, o tyle te z marchewki wyszłyby za bardzo ciapciowate, ale to kwestia gustu, a o tym wiadomo... nie dyskutuje się. Zrób tak, jak lubisz.
Kopytka gotujemy do wypłynięcia na wierzch. Wrzucamy rzecz jasna na wrzątek, ale to tak oczywiste, że chyba nie trzeba tego przypominać.
Oto zdjęcia moich kopytek. Jak wam się podobają?
Fajny wpis, skorzystam porad.
OdpowiedzUsuń