Niedawno było o sposobach na oczyszczenie organizmu. Dziś zamierzam kontynuować ten temat, bo odkryłam nowy sposób, o którym zaraz wam opowiem. Chodzi o lapacho – drzewo, którego kora ma niesamowite właściwości.
Drzewo lapacho rośnie w tropikalnych i wilgotnych rejonach Ameryki – Peru, Boliwii, Brazylii, Kolumbii, Gujanie. Pau d’arco (inna nazwa drzewa lapacho) jest okazałym, wysokim drzewem. Jego kora jest w kolorze zielono-brązowym i smakuje słodkawo. Liście tego drzewa są ogromne, dłoniaste, natomiast owoce wyglądają jak jajowata torebka, w której znajdują się szarobrązowe, oskrzydlone nasionka. Jak się okazuje w lecznictwie najczęściej wykorzystywana jest właśnie kora z tego drzewa, bo to ona jest źródłem wszelkiego dobra – witamin i substancji leczniczych. Kora lapacho zawiera żółty barwnik, alkohol haftochinowy – lapachol oraz alkaloidy pochodne lapacholu, katechiny, steroidy, flawonoidy, saponiny, żywice i ogromne ilości soli mineralnych. Lapachol jest substancją, która ma właściwości grzybobójcze i przeciwwirusowe, stąd zwiększa odporność organizmu. Badania wykazały, że lapachol działa antynowotworowo i hamuje rozwój komórek rakowych u ludzi i u zwierząt. Preparaty zawierające lapachol zalecane są w chorobach infekcyjnych, którym towarzyszy wysoka temperatura, przy nawracających schorzeniach górnych dróg oddechowych, w stanach zapalnych pęcherza moczowego, chorobach skóry tj. świerzb, grzybica, egzema. Lapacho zalecana jest także w rekonwalescencji po chemioterapii, bowiem usuwa z organizmu wszelkie toksyny i substancje trujące, doskonale czyści krew ze złogów.
Lapacho zwana jest „herbatą Inków”, bo w krajach południowoamerykańskich zarówno liście jak i kora tego drzewa wykorzystywane są jako środek profilaktyczno-leczniczy w wielu różnych chorobach. Lapacho w postaci naparu to cenne źródło: wapnia, żelaza, potasu, miedzi i magnezu. Zwalcza stany zapalne, pasożyty, poprawia trawienie, a także przeciwdziała gronkowcowi złocistemu i brucelozom. Chociaż aromat naparu z lapacho jest bardzo przyjemny i zachęcający do spożycia, to jego smak jest dosyć gorzkawy, metaliczny. Jednak warto się „poświęcić” i pić ten cudowny napar, bo jak widać to panaceum na wiele schorzeń.
Jednakże nie wszyscy są tego zdania. Niektórzy naukowcy uważają, że lapachol i beta-lapachon mają właściwości toksyczne i wywołują silne skutki uboczne. Niektóre źródła podają, że w latach 70-tych Investigational New Drug prowadziła badania nad tą rośliną, ale nagle tego zaprzestała i zamknęła projekt. Podobno toksyczne działanie było tak silne, że nie było sensu wykonywać dalej tych badań. Kwestia sporna - moim zdaniem. A co jeśli okazałoby się, że zwykła kora z drzewa to lek na raka? Ile ludzi straciłoby pracę? Ile koncernów farmacetucznych przestałoby istnieć?! Moim zdaniem lekarstwo na raka jest od dawna znane, ale szary człowiek nigdy go nie pozna, byłaby to zbyt duża strata dla „panów i władców tego świata”, strata liczona w miliardach dolarów, a może i bilionach… ale nie o tym miał być ten artykuł ;)
Także nie wiem jak wy, ja zamierzam niebawem wypróbować lapacho i sprawdzić na własnej skórze jak działa. Jeśli będzie mi szkodzić, na pewno to poczuję, jeśli będzie mnie oczyszczać – zauważę to nie tylko ja ale i moje otoczenie :)
Tylko należy pamiętać o kilku sprawach, wszystko w nadmiarze szkodzi – to po pierwsze. A po drugie – ważne znaczenie ma tutaj także proces przygotowywania, a więc w tym wypadku parzenia. O tym jak parzyć lapacho i inne herbaty przeczytacie TUTAJ
Jak wam się podoba mój nowy sposób na oczyszczanie organizmu? Co myślicie o lapacho?