Kolagen naturalny Colway
Postaw mi kawę na buycoffee.to

12:14

Co robicie na obiad jak macie niechcieja?

Co robicie na obiad jak macie niechcieja?
Cześć dziewczyny!
Jak tam u was? U mnie dla odmiany dzisiaj nastrój pod tytułem: "Niechciej". No cóż, depresja już była, kurwica również, więc dlaczego by dzisiaj nie mieć niechcieja? ;)
Wczoraj wieczorem zrobiłam kotlety z płatków owsianych. Miały być na dzisiejszy obiad, ale... zbyt ładnie wyglądały i pozwoliłam sobie na taką ekstrawagancję, żeby skosztować jednego :)
MNIAAAAM! Są naprawdę pyszne! Polecam!
Już kiedyś robiłam takie kotlety, ale z innego przepisu i nie smakowały tak dobrze. A tym razem naprawdę pyszota!
Kotleciki zrobiłam z dwóch szklanek płatków owsianych błyskawicznych i wyszło mi osiem kotletów. 

A zresztą macie cały przepis:
2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych.
2 szklanki mleka
jajko
pół cebulki drobno posiekanej
jedna ugotowana marchewka
bułka tarta

Płatki mieszamy z mlekiem i gotujemy przez 10 minut cały czas mieszając, bo się przypalą! Po ugotowaniu studzimy, dodajemy jajko, zeszkloną na patelni cebulę i marchewkę pokrojoną w kostkę. Jeśli masa jest za rzadka dosypujemy bułki tartej tyle, żeby dało się uformować kotlety. 



Ja takie kotleciki podaję z plasterkiem sera i sosem czosnkowym (jogurt naturalny + czosnek).


Spróbujcie koniecznie tego dania! Jest łatwe, szybkie, niskokaloryczne i niedrogie, a najeść się można po samo gardło! :)

SMACZNEGO!

12:03

Mantra na dziś: Nie żryj chipsów!

Mantra na dziś: Nie żryj chipsów!
Mam dziś nastrój lekko podkurwienny, więc mój dzisiejszy post także będzie w tym klimacie. Nie wiem do końca czym spowodowany jest mój dzisiejszy humor i wolę nie wnikać, bo wniknę jeszcze za głęboko...
Jak mawiała ciocia Krysia: "Kobiety tak majo i już!"

Brakuje mi chipsóóóóówwww! Auuuuuuuuuuu....

mobini.pl


Wyglądam teraz pewnie jak ten wilk wyjący do księżyca. Jestem zdenerwowana, nie jadłam śniadania, boli mnie głowa, wszystko mnie wkurza i chce mi się CHIPSÓW!! Powiedzcie mi, że wy tez tak macie? Że wkładacie głowę do paczki chipsów albo do pudełka z czekoladą i zajadacie smutki? Czekolada mnie nie kusi, pewnie dlatego, że mogę ją jeść legalnie, bo przecież jestem na diecie czekoladowej, więc wiadomo...

Nie żryj chipsów! - ciągle słyszę w swojej głowie

Chipsy tuczą!
Chipsy wywołują choroby serca!
Chipsy są także odpowiedzialne za nadpobudliwość u dzieci!
Chipsy mogą wywoływać raka!
Chipsy wiążą sól w organizmie!
Chipsy...

...są smaczne NIESTETY!

Ale...

Nie żryj chipsów!

Muszę sobie znaleźć jakiś odpowiednik chipsów, tylko czy coś jest w stanie je zastąpić? Ta rozkosz chrupania jest chyba jedyna w swoim rodzaju. Czytałam kiedyś taki artykuł, w którym było napisane, że chipsy działają na wszystkie nasze zmysły i dlatego tak bardzo je lubimy. Coś w tym musi być! Spójrzmy na takiego chipsa. Z wyglądu jest lekki, cieniutki... więc nasze pierwsze rażenie wizualne mówi, że skoro coś jest takie leciutkie, to pewnie nie tuczy, aż tak bardzo. Potem zapach, każdy ma swój ulubiony i jeśli lubimy paprykę i kupimy chipsy paprykowe, to wiadomo, że będą nam smakowały. Ostatnio widziałam chipsy o smaku żurawiny, więc producenci widać puszczają wodze fantazji naprawdę bardzo daleko... No i ostatnia rzecz, jest to chrupanie! Ponoć w chrupaniu tkwi cały sekret chipsów. Jak dla palacza, najważniejszy jest odruch brania papierosa do ust, albo zrobienie coś z rekami, tak dla chipsomaniaka najważniejsze jest chrupanie. Kto pokusiłby się o zjedzenie chipsów, które są miękkie, rozlazłe, jakby zawilgotniałe? Chyba nikt! Nawet ja! Będąc na chipsowym głodzie! 
Chipsy są bardzo kaloryczne!
Jak bardzo, sprawdziłam TUTAJ

Także: Nie żryj chipsów!

Poddałam się strasznej męczarni, to się chyba masochizm nazywa i sprawdziłam co jest na półkach sklepowych, co może zastąpić nam chipsy. Oto co znalazłam:

www.helio.pl


www.abc-zakupy.pl


www.sonko.pl


wizaz.pl


dzieci.pl


www.we-dwoje.pl 

Przyznam, że te chrupiące krążki SONKO już kiedyś jadłam. Są całkiem niezłe,chociaż nie powiem żeby były tak do końca zdrowe. Mają sporo przypraw, więc sporo soli. Za to te ostatnie chipsy wyglądają naprawdę bardzo apetycznie, nieprawdaż? Robiłam już kiedyś chipsy ziemniaczane w piekarniku (inaczej mówiąc suszyłam cienko pokrojone ziemniaki) i w podobny sposób chipsy marchewkowe, ale o chipsach z buraków pierwsze słyszę! Czytałam o tym troszkę na różnych stronach i wszędzie sieje się zachwyt, hmmm... trzeba by sprawdzić, czy to prawda, czy tylko chłyt martetindody. Chipsy te robi się ponoć bardzo łatwo, kroimy bardzo cieniutko młodego buraczka, pokrojone krążki zalewamy łyżką oliwy z oliwek z ulubioną przyprawą i do piekarnika! Czekamy, aż się wysuszą i wsuwamy :)

No dobra, powoli przechodzi mi ochota na chipsy, zaczyna mi się chcieć kawy... ale tak na koniec, jeszcze na wszelki wypadek sobie raz to powiem:

Nie żryj chipsów!

18:03

Wartości odżywcze oraz kaloryczność owoców i warzyw

Dziś będzie w iście naukowym stylu. Opowiem wam trochę o niedocenianych owocach i warzywach w dicie. 

Wielu z nas pomija w codziennej diecie owoce i warzywa nie zdając sobie sprawy z ich dobrostanu. Dla przeciętnego konsumenta owoce i warzywa to po prostu źródło witamin i błonnika. Jednak to nie wszystko! Znajdują się w nich bowiem także związki flawonoidowe, fitoestrogeny oraz pektyny. Zaraz wam wytłumaczę co to są za substancje i jaką rolę odgrywają w codziennej diecie.

Flawonoidy występują najczęściej w owocach cytrusowych, warzywach - pomidory, papryka, brokuły, roślinach strączkowych - np. soi, herbacie, yerba mate i czerwonym winie. Flawonoidy to związki pełniące funkcje barwników, przeciwutleniaczy, chroniących rośliny przed owadami i grzybami. To one nadają owocom i warzywom piękny kolor. A co oznaczają dla nas-ludzi?

Flawonoidy mają właściwości:
*przeciwutleniające
*przeciwzapalne
*uszczelniające naczynia krwionośne 
*rozkurczowe
*moczopędne

Fitoestrogeny to związki organiczne, które chronią przed miażdżycą, nowotworami, prostatą, osteoporozą oraz łagodzą objawy przekwitania.


Pektyny natomiast to substancje, które odpowiadają za tzw. żelowanie się owoców. Pełnią bardzo ważną rolę w żywieniu człowieka, mają dobroczynny wpływ na funkcjonowanie przewodu pokarmowego. Liczne badania potwierdzają, że pektyny obniżają cholesterol i wiążą niektóre metale ciężkie. Najwięcej pektyn znajduje się w jabłkach, dlatego warto jeść przynajmniej jedno jabłko dziennie.

Teraz kilka słów o kaloryczności. Owoce i warzywa odznaczają się niewielką kalorycznością, ale to chyba nikogo nie zdziwi. Wielu dietetyków uważa, że aby zachować piękną sylwetkę i nie przybierać na wadze, a jednocześnie cieszyć się dobrym zdrowiem człowiek powinien przyjmować dziennie około 2500 kalorii. Przyjrzyjmy się poniższej tabeli kaloryczności. Poszperałam troszkę w necie i zrobiłam taką tabelkę, w której dokładnie widać jakie owoce i warzywa mają najmniejszą wartość kaloryczną, a jakie największą. To wcale nie oznacza, że te bardziej "kaloryczne" należy wyrzucić z diety, ale wiem, że niektóre z was liczą kalorie, mam nadzieję, że taka tabela wam się do czegoś przyda.

Cytryna                               3 kcal / 1 plasterek
Czosnek                              5 kcal / 4g
Kapusta pekińska                 11 kcal / 100g
Ogórek kiszony                   11 kcal / 100g
Kapusta kiszona                   13 kcal / 100g
Cukinia                               15 kcal / 100g
Ogórek                               15 kcal / 1 szt.
Sałata                                 15 kcal / 100g
Melon                                17 kcal / 100g
Arbuz                                20 kcal / 100g
Cykoria                             20 kcal / 1szt.
Szpinak                             21 kcal / 100g
Morela                              22 kcal / 1szt.
Rzodkiewka                      25 kcal / 100g
Rzepa                               26 kcal / 100g
Ananas                             27 kcal / 100g
Bazylia świeża                   27 kcal / 100g
Truskawka                       28 kcal / 100g
Kalafior                            28 kcal / 100g
Brokuł                             30 kcal / 100g
Dynia                              30 kcal / 100g
Szczypiorek                     30 kcal / 100g
Poziomka                        31 kcal / 100g
Fasolka szparagowa         35 kcal / 100g
Agrest                            40 kcal / 100g
Pietruszka                      40 kcal / 100g
Borówka                        49 kcal / 100g
Żurawina                       50 kcal / 100g
Kapusta czerwona          50 kcal / 100g
Kapusta włoska              50 kcal / 100g
Czereśnia                       55 kcal / 100g
Borówka amerykańska    58 kcal / 100g
Malina                           60 kcal / 100g
Wiśnia                           60 kcal / 100g
Brukselka                       60 kcal / 100g
Seler                              60 kcal / 100g
Porzeczka                      64 kcal / 100g
Groszek zielony              66 kcal / 100g
Winogrono                     67 kcal / 100g
Chrzan                          67 kcal / 100g
Śliwka                          68 kcal / 100g
Bób                              88 kcal / 100g
Ketchup                        93 kcal / 100g
Fasola czerwona           100 kcal / 100g
Kukurydza konserwowa 102 kcal / 100g
Kukurydza                    112 kcal / 100g
Oliwki zielone marynowane 125 kcal / 100g
Bazylia suszona              251 kcal / 100g
Daktyle suszone             277 kcal / 100g
Figi suszone                   290 kcal / 100g
Fasola biała                    350 kcal / 100g
Pomidor                        22 kcal / 1szt.
Mandarynka                  25 kcal / 1szt.
Cebula                          30 kcal / 1szt.
Kalarepa                        30 kcal / 1szt.
Marchew                      35 kcal / 1szt.
Papryka                        35 kcal / 1szt.
Burak                           55 kcal / 1szt.
Mango                          56 kcal / 1szt.
Brzoskwinia                   61 kcal / 1szt.
Gruszka                        63 kcal / 1szt.
Kiwi                              66 kcal / 1szt.
Bakłażan                        66 kcal / 1 plaster
Nektarynka                    67 kcal / 1szt.
Papaja                           78 kcal / 1szt.
Pomarańcza                   80 kcal / 1szt.
Por                               80 kcal / 1szt.
Grejfruit                        84 kcal / 1szt.
Banan                           100 kcal / 1szt.
Jabłko                          100 kcal / 1szt.
Ziemniaki                      120 kcal / 1szt.
Awokado                      290 kcal / 1szt.


A jeśli chcecie wiedzieć ile kalorii powinien mieć posiłek zajrzyjcie tutaj --> ESYLWETKA.PL

10:05

Dlaczego warto jeść gorzką czekoladę

Dlaczego warto jeść gorzką czekoladę
Dziś podam wam 10 powodów dla których warto jeść gorzką czekoladę:

1. Gorzka czekolada spożywana w małych ilościach jest dobra dla serca, poprawia nastrój, a nawet wydłuża życie. Czekolada, która zawiera przynajmniej 70% kakao jest bogata w przeciwutleniacze. W odróżnieniu od czekolady mlecznej nie zawiera tyle tłuszczu i cukru.

fitness.sport.pl

2. Gorzka czekolada spożywana w niewielkich ilościach nie tuczy!

jajco.pl 

3. Gorzka czekolada zapobiega chorobom serca. Brytyjscy badacze przeprowadzili eksperyment, z którego jasno wynikało, że osoby spożywające codziennie kilka kostek czekolady mieli o 37% niższe ryzyko jakiejkolwiek choroby serca.

www.grupakrwi.net 

4. Z kolei badania szwedzkich naukowców wykazały, że u kobiet, które regularnie spożywały gorzką czekoladę, ryzyko udaru mózgu zmniejszyło się o jakieś 20%. A to wszystko dzięki flawonoidom!

www.cholesterol.net.pl 

5. Gorzka czekolada obniża cholesterol! Masło kakaowe znajdujące się w czekoladzie zawiera kwas oleinowy, który należy do jednonasyconych kwasów tłuszczowych, a te z kolei podnoszą poziom "dobrego cholesterolu" we krwi.

www.kardiolodzy.info

6. Istnieją również dowody na to, że gorzka czekolada obniża ciśnienie krwi. Takie badania przeprowadzili australijscy i niemieccy naukowcy.

vitamedium.pl 

7. Flawonoidy znajdujące się w gorzkiejczekoladzie wpływają także na przepływ krwi do mózgu, a to z kolei poprawia przepływ krwi do siatkówki oka. Jaki z tego wzniosek? Gorzka czekolada wpływa pozytywnie na wzrok!

abcpracownika.pl 

8. Gorzka czekolada wpływa pozytywnie na nastrój, a jej zjedzenie naprawdę poprawia humor! 

orionblues.pinger.pl

9. Flawonoidy znajdujące się w czekoladzie mają właściwości antyrakowe, a więc jedz gorzką czekoladę, by przeciwdziałać rakowi!

wyborcza.pl

10. Jeśli wierzyć niemieckim naukowcom, to dzięki gorzkiej czekoladzie będziesz żyć dłużej! Naukowcy obserwowali dwie grupy osób. Jedna z nich regularnie spożywała gorzką czekoladę, druga jej unikała. Badania dowodzą, że w pierwszej z tych grup ludzie żyli o ro dłużej niż w tej drugiej.


kobieta40.pl 

Na koniec jeszcze fajny test, który znalazłam na ofeminin, rozwiąż go i sprawdź jaka dieta jest dla Ciebie najlepsza!

21:04

Jak oczyścić organizm z toksyn?

Jak oczyścić organizm z toksyn?
Poczytałam dzisiaj troszkę o oczyszczaniu organizmu i jeśli pozwolicie, chcę się z wami podzielić swoimi przemyśleniami. Jak się okazuje detoksykacja organizmu jest to temat ostatnio bardzo popularny, chyba nie zdawałam sobie z tego sprawy, baaaardzo dużo na ten temat jest informacji w internecie. Na stronach o zdrowiu i dietach posty kwitną jak kwiaty po deszczu, na forach internetowych niemalże słychać zagorzałe rozmowy, w takim razie i ja przyłączę się do tej globalnej dyskusji.
Oto jakie sposoby na detoksykację ja znalazłam:

Metoda ziołowa
Polega na wykorzystaniu ziół, które oczyszczają nasz organizm z toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Na początku wydawało mi się, że zioła można jedynie pić, ale jak pogrzebałam głębiej okazało się, że zioła doskonale działają także zewnętrznie - jeśli się w nich np. wykąpiemy.
Zioła do picia: dziurawiec, fiołek trójbarwny, skrzyp polny, pokrzywa... To tylko niektóre z nich, jak poszukacie w internecie to się przekonacie, że jest ich naprawdę wiele. Ja te akurat znam i czasami piję. Do tej pory zdarzało mi się pić wyżej wymienione herbatki, bo mi smakowały i jak miałam dość herbaty liściastej, zaparzałam sobie pokrzywę albo inną ziołową herbatkę, którą akurat miałam pod ręką, nie wiedząc nawet, że oprócz fajnego smaku oczyszczałam się od wewnątrz. 

Źródło:polki.pl


Oprócz picia herbatek podobno bardzo fajnie oczyszczają kąpiele ziołowe. Przyznam, że ja nie próbowałam jeszcze kąpać się w ziołach nie licząc rumianku, a wy? Poszperałam trochę w internecie i znalazłam ziołowe mieszanki oczyszczające do kąpieli. W sumie to może być całkiem niezły pomysł wykapać się w badylkach, a co mi szkodzi! Może niebawem wypróbuję i dam wam znać jak to działa.
No i jeszcze coś... z ziół można też robić nalewki, mniam! Też warte przemyślenia... tylko trzeba tu uważać, żeby kieliszeczek ten "dla zdrowotności" nie stał się codziennym rytuałem, który wejdzie nam w krew, hehe...

Źródło:sudawia.pl


Kropelka cytryny
Wiecie, że cytryna jest kwaśna, prawda? A mimo to, że jest kwaśna ma odczyn zasadowy! (nie wiem jak dla was, dla mnie to odkrycie!).  A wiecie, że spożywanie dużej ilości mięsa i cukrów bardzo zakwasza organizm? NO! To już wiecie! Ten mały, żółty, kwaśny owoc jest idealnym wspomagaczem w kuracji oczyszczającej. Wystarczy wycisnąć sok z cytryny i dodać go do butelki wody, popijanie takiej wody z cytryną będzie także wspomagać pracę wątroby i całego układu trawiennego.

Źródło:vitoos.blox.pl


Owoce i warzywa
Jedzenie dużo owoców i warzyw nie tylko dostarcza organizmowi cennych składników mineralnych i witamin, ale także pozwala zawartemu w nich błonnikowi "wymieść" zalegające resztki pokarmu z naszych jelit. W internecie wiele razy spotkałam się z opinią, że warto przynajmniej raz na jakiś czas zastosować kurację owocowo-warzywną, czyli jeden dzień jeść tylko owoce i warzywa oraz pić soki owocowo-warzywne. Jedzenie wyłącznie owoców i warzyw można zastosować w ciągu jednego dnia, albo przedłużyć kurację na kilka kolejnych dni, a nawet tygodni, ale to już będzie swego rodzaju dietą owocowo-warzywną. Musimy jednak pamiętać, że zanim zdecydujemy się na dietę oczyszczającą, warto poczytać o tym jak ją stosować i jakie skutki może wywołać. Niech wam się nie wydaje, że przez tydzień jedzenia samej zieleniny nagle wrócicie do swoich dawnych nawyków! W ten sposób tylko możecie zrobić sobie krzywdę!

Źródło:e-detox.pl


Tabletki oczyszczające
Na pewno niejedna z nas już o nich słyszała, albo przynajmniej widziała gdzieś ich reklamę. Jak działają? Nie wiem, bo nigdy nie stosowałam, ale domyślam się, że w swoim składzie mają zioła, błonnik i inne składniki, które powodują oczyszczanie organizmu z toksyn. Ostatnio bardzo popularne są Acai Berry - tabletki z jagód acai wywodzących się z Ameryki Południowej. Może, któraś z was już je testowała i zechce się podzielić doświadczeniem? 

Źródło:nutrina.pl


No i głodówka. Ostatnio już o niej sporo pisałam, więc tym razem przemilczę, bo nie lubię się powtarzać. 



Na koniec tylko jeszcze krótko wspomnę o tym, że oprócz tych wymienionych przeze mnie metod na detoksykację organizmu wciąż powstają nowe... a to zabiegi oczyszczające, które można wykonać w gabinetach odnowy, a to plastry oczyszczające, a to akupunktura, masaże... No jest tego trochę, ja nie jestem zwolenniczką tego typu metod, wolę raczej naturalne i mniej inwazyjne sposoby. Chociaż, właśnie mi się przypomniało, że mam koleżankę, która regularnie robi sobie lewatywy... SAMA! Mogę nawet śmiało powiedzieć, że jest od nich uzależniona. No cóż ludzie widać mają różne... hmm..upodobania? ;)

23:39

Dlaczego jem płatki owsiane?

Dlaczego jem płatki owsiane?
Hej dziewczyny. Jak to zwykle u mnie bywa, wieczorową porą pojawia się kolejny post. Dzisiaj będzie o płatkach owsianych, które ostatnio jem bardzo często, jednak zanim o nich napiszę, chcę się odnieść do waszych komentarzy z poprzedniego wpisu. Prawie wszystkie komentarze były na NIE jeśli chodzi o głodówki. Ja w sumie też jestem na NIE, bo po jednym dniu głodówki, stwierdzam, że to nie dla mnie. Jednocześnie podziwiam osoby, które takimi głodówkami chcą oczyścić organizm. No bo czym innym jeszcze można? Tabletkami na przeczyszczenie? Lewatywą, a może odpowiednią dietą oczyszczającą? Ja na razie ostro trwam przy czekoladowej i nie zamierzam jej zmieniać, póki co... A jakie wy macie sposoby na oczyszczenie organizmu z toksyn i złogów w jelitach? Hmm... coś czuję, że będę o tym oczyszczaniu organizmu musiała jeszcze poczytać.
No nic, na razie wracając do tematu powiem wam dlaczego warto jeść płatki owsiane. 

Płatki owsiane to źródło błonnika, a ten z kolei działa jak szczotka, która wymiata z naszych jelit szkodliwe produkty przemiany materii.

W płatkach owsianych znajdują się cenne nienasycone kwasy tłuszczowe, których organizm potrzebuje, a których wytworzyć samodzielnie nie potrafi. NNKT odgrywają bardzo ważną rolę w profilaktyce i leczeniu wielu chorób, w tym np. miażdżycy. Poza tym kwasy tłuszczowe nawilżają skórę od wewnątrz i działają jak doskonały środek antyalergiczny. Czytałam gdzieś nawet, że kwasy te zalecane są w profilaktyce antynowotworowej.

Choć może płatki owsiane na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo niepozornie, to wewnątrz nich znajdziemy także wiele witamin. Płatki owsiane, jak i ziarno owsa zawierają bardzo dużo białka. Poza tym w płatkach owsianych mamy żelazo, witaminy B1 i B6 oraz magnez! Niesamowite prawda? Takie małe, niepozorne płateczki, a tyle w nich cennych składników.

Ja płatki owsiane najczęściej zjadam na śniadanie z mlekiem albo jogurtem. Pamiętam też, że robiłam kiedyś na obiad placki z płatków owsianych i były super!
Dzisiaj jednak zachciało mi się ciastek. Mogłam ruszyć tyłek i pójść do sklepu po jakieś dietetyczne łakocie, ale stwierdziłam, że jestem kreatywna, więc sama coś wymyślę. Wtedy własnie przypomniał mi się prosty przepis, który niedawno widziałam w internecie (niestety nie pamiętam gdzie, bo podałabym źródło). Przepis był na tyle banalny, że nie można go było nie zapamiętać. 
Oto on: Ciasteczka dwuskładnikowe
Do ciasteczek będziesz potrzebowała dwóch bananów, szklanki płatków owsianych górskich i 20 minut, bo tyle trwa przygotowywanie ciasteczek razem z pieczeniem. Banany blenderujemy na gładką masę, dodajemy płatki górskie i formujemy placuszki. Na wierzch można ułożyć kawałeczki czekolady. Placuszki pieczemy 15 min. w temp. 180 stopni. 

I VOILA! OTO MOJE WYPIEKI!


Czy ja już mówiłam, że nie jestem mistrzynią fotografii? Hehehe, jeśli nie, to przypominam! To zdjęcie nie jest imponujące i zdaje sobie z tego sprawę, ale placuszki, a właściwie ciasteczka są obłędnie pyszne! Wypróbujcie ten przepis, a same zobaczycie jak szybko znikną z talerza :)
Podsumowując - jedzcie płatki owsiane i owoce suszone miedzy posiłkami, a przed każdym posiłkiem czekoladę, a będziecie chudnąc tak jak ja - minus cztery kilo! Dziś sprawdziłam!

Dziewczyny! Na koniec jeszcze coś wam napiszę o diecie czekoladowej. Dieta czekoladowa jest naprawdę bardzo specyficzna dietą. Codziennie wertuję kartki książki Ruth Moschner i dzielę się z wami swoimi spostrzeżeniami, oczywiście nie będę wam przepisywać całej książki, bo się Pani Ruth może dowie i mnie zaprowadzi za ucho do sądu, ale zachęcam was do wypróbowania tej diety jeśli jesteście łasuchami. Oczywiście każda z nas chce schudnąć i to najlepiej szybko! Moim zdaniem jest to niemożliwe, nie wierzę w to, że nie zmieniając swojego sposobu odżywania na stałe schudniemy bez efektu jo-jo. W swoim życiu stosowałam już wiele diet, raz chudłam, raz tyłam... Gdy przestawałam jeść, szybko schodziło ze mnie (powietrze) i łudziłam się, że właśnie zrzuciłam tyle ile chciałam, a potem znowu wracałam do swojej wagi i to z nawiązką. Dlatego na własnych doświadczeniach nauczyłam się, że jeśli chcemy schudnąć, to musimy zmienić swoje życie i musimy być na to gotowe. Ja na razie nie jem zupełnie pieczywa (zamiast tego maca albo pieczywo chrupkie), ograniczyłam przekąski chrupkie w postaci chipsów (mówię ograniczyłam, bo ich nie jem, co nie znaczy, że kiedyś się na nie nie skuszę, ale na pewno nie będzie to cała paczka, a raczej garstka) oraz nie jem słodyczy - zamiast tego placuszki z płatków owsianych :) I to wszystko jak na razie, na początek wydaje mi się, że jak na mnie - sporo. Te nawyki żywieniowe oraz zdrowsze niż do tej pory odżywanie zawdzięczam książce o diecie czekoladowej, która powoli staje się dla mnie niemalże biblią (taki tam, żarcik), bo dzięki niej zrozumiałam, że dieta nie musi oznaczać drakońskich ograniczeń i wyrzeczeń! Poza tym dziewczyny, nie oszukujmy się, na diecie jesteśmy jak w transie! Chcemy schudnąć, więc zrobimy wszystko, by tak się stało. A co potem jeśli już osiągniemy swój cel? Jeśli na diecie np. nie jadłyśmy w ogóle mięsa, to nie będziemy go już jeść nigdy? Gdyby to było takie proste wszyscy bylibyśmy wegetarianami! Moim zdaniem można jeść niemal wszystko na co mamy ochotę, ale w odpowiednich ilościach i z umiarem. AMEN! ;)

22:11

Głodówkę zaliczyłam i przeżyłam!

Głodówkę zaliczyłam i przeżyłam!
Dzień głodowy mogę uznać za zaliczony. Opowiem wam teraz o moich odczuciach. Na początku było w porządku. Wylegiwałam się dość długo w łóżku. Około 10 wstałam, zrobiłam sobie kawę (tak kawę! niestety nie umiem się jej wyrzec :( to chyba z racji, że jestem niskociśnieniowcem 90:60, także same rozumiecie, bez kawy jestem trup ;) ). Po kawce zajęłam się sprzątaniem, potem spacer z dzieckiem... dopiero jak wróciłam ze spaceru około 16.00... zaczęło się! Czułam jak żołądek przyrasta mi do kręgosłupa, jedzenia pachniało mi z lodówki, chociaż nie ważyłam się otwierać jej drzwi... i ogólnie zaczęłam być rozdrażniona. Ja jednak chyba nie potrafię nie jeść nic. Czas mi się cholernie dłużył, ciągle patrzyłam na zegarek i żłopałam wodę z obrzydzeniem. O 19.00 przyszedł prawdziwy kryzys, rozbolała mnie głowa, że o brzuchu nie wspomnę... boooszzz, myślałam, że nie wytrzymam, ale jakoś dałam radę. Najgorsze było to, że nie byłam sama, tylko z moją córcią, która przecież musiała coś jeść. Ten czas kiedy ją karmiłam, mogę śmiało określić mianem samobiczowania. Może pomyślicie, że wredna ze mnie matka, ale dziś moje dziecko jadło wszystko to co nie miało zbyt mocnego zapachu i to czego nie zjadłabym ja (czyli kaszki mleczno-ryżowe, zacierkę i dużo owoców). Na szczęście jakoś dałam radę. Nie wiem czy ten jednodniowy post mi coś dał. Na pewno sprawdziłam sama siebie i stwierdzam, że JESTEM SILNA W POSTANOWIENIACH. Mąż jak wrócił z pracy i dowiedział się, że cały dzień nic nie jadłam i po co to zrobiłam stwierdził krótko:

-Jak się chciałaś sprawdzić, to trzeba było po prostu mnie zapytać, ja od razu bym ci powiedział, że twarda z ciebie sztuka, w końcu udowodniłaś mi to nie raz!
Rozbawił mnie tym naprawdę! Ehhh, ci faceci! ;)

Cieszę się bardzo, że dałam rade głodować, ale wiecie co? Mam nadzieję, że się nie obrazicie na mnie jak się oddam w objęcia Morfeusza? Wiem, że to chyba jeden z moich najkrótszych postów, ale już nie mogę... Na zegarku co prawda dopiero 22.00, ale to niejedzenie zupełnie pozbawiło mnie sił. Muszę się położyć, bo mam wrażenie, że zaraz padnę jak mucha, albo co gorsza pobiegnę do lodówki! ;)
Na koniec, mam dla was jeszcze linka, którego przed chwilką dostałam od kumpla. PRODIGY najlepsze! :)


DOBRANOC!


12:37

Dzień... Dobry?!

Dzień... Dobry?!
Dzisiejszy post miał być pod tytułem: „Jak wyleczyć się z chandry?”, ale nie będę długo o tym dziś nawijać…chyba, hehe
A więc z chandry najlepiej się wyleczyć w następujący sposób: mieć wspaniałego męża, który widząc żonę smutną budzi ją rano świeżo zerwanymi kwiatami.



Dobrze mieć przy swoim boku kogoś takiego jak Ty Skarbie! Dziękuję Ci J
No i w związku z tym mam dziś nastrój iście poetycki, romantyczny…
A to mój ulubiony kawałek na takich chwile jak ta:



Dobra! A teraz coś w temacie. Tak jak mówiłam zamierzam jutro cały dzień nic nie jeść. Ciekawe czy dam radę i co mi to w ogóle da, hehe. Jakby nie było postanowienie poczyniłam i teraz zamierzam dotrzymać słowa. Lubię eksperymenty, więc z entuzjazmem podchodzę również do tego… Obym tylko nie padła, bo jutro jestem cały dzień sama z dzieckiem.
Wiecie co, w sumie tak sobie myślę, że chyba nie powinno być jednak aż tak źle, bo ja odkąd jestem na tej czekoladowej diecie, to naprawdę niewiele jem. Rano wstaję około 6.00, w domu nie jem nic, potem po 8.00 w pracy piję kawę, śniadanie około 11.00. Około 13.00 jem jakiś obiad, który przynoszę sobie z domu w niewielkim pojemniczku. A to ryż z kurczakiem, a to kasza gryczana z warzywami… i tyle. W międzyczasie zdarza mi się, że jestem głodna, więc już sobie powiedziałam, że żadnych zapychaczy, tylko owoce suszone albo żywe. Wracam do domu, a tam jak dziecko mi zawiśnie na szyi, tak nie mam czasu do 17.00 na nic, czasem nawet nic nie pije, bo MUSZĘ SIĘ BAWIĆ. Ok 19.00 zaczynają się wieczorne rytuały czyli: wieczorna wścieklizna, kąpiel, czytanki itd… i nim się obejrzę jest 21.00. A o tej porze chociaż włącza mi się ssawa, to nawet już nie staram się nie jeść, tylko PO PROSTU NIE JEM! No i co, to dużo? Wydaje mi się, że nie, więc może ja przesadzam z tym, że nie dam rady się oczyścić w sobotę.. he?
Właśnie mi przyszło coś do głowy. Może nawet nie tyle przyszło do głowy, co właśnie mi się przypomniało, że w książce o diecie czekoladowej jest taka rada, aby prowadzić dzienniczek i każdego dnia zapisywać co się je. Może i ja powinnam coś takiego zastosować. Tylko kurcze, obawiam się, że jestem na tyle leniwa, że mi się nie będzie chciało… Muszę to przemyśleć. Dziewczyny, a może któraś z was prowadziła taki dzienniczek? Sprawdza się to czy szkoda czasu? Poradźcie coś!
Na koniec zrobiłam wam zdjęcie tego co dziś przyniosłam sobie do zjedzenia w pracy:




Sałatka (ryż, szynka konserwowa, kukurydza, cebulka słodka, papryka, ser żółty, natka pietruszki i sos: jogurt+ząbek czosnku+sos sojowy), dwie śliwki, pojemniczek malin oraz nektarynka.
Spróbujcie tej sałatki, jest pyszna!

22:21

Wieczorna Niechcica

Wieczorna Niechcica
Cześć dziewczyny!
Miałam wam napisać coś optymistycznego, ale chyba nie dziś. Ogarnęła mnie wieczorna niechcica. Dziś nic mi się nie chce, brak mi energii i pozytywnej afirmacji, bu!
Mam nadzieję, że to chwilowe, wieczorowe..
Nie wiem czy ten mój nastrój spowodowany jest paskudną pogodą, która ogarnia moje miasto już drugi dzień, czy nadchodzącym kryzysem, oby to pierwsze, bo mówią, że od jutra ma się poprawić.
Co dziś robiłam? NIC. Naprawdę jedno wielkie NIC! nawet w pracy się opieprzałam, nie pomagało jedzenie czekolady, nie pomogły trzy kawy...
Moja waga stanęła w miejscu :( Chyba mój plan na wrócenie do rozmiaru 38 legł w gruzach. Nie, nie poddaje się, jeszcze nie teraz! W sumie to sama nie wiem czego chcę, przecież nie odchudzam się nawet miesiąca. Nie wiem co sobie wyobrażałam, że będę żreć czekoladę i chudnąć w oczach?! 
Rozmawiałam dziś z koleżanką, która ma za sobą drastyczną dietę oczyszczającą i mówi, że czuje się dzisiaj dokładnie tak samo jak ja. Tyle tylko, że ja się jej nie dziwię, moim zdaniem jest hardkorem, bo przez tydzień czasu nie jadła NIC! Wyobrażacie to siebie? Nie jeść NIC??? Zupełnie NIC!? Jedyne co robiła to piła hektolitry wody. Dieta, o której mi opowiadała polega na rezygnacji z jedzenia i picie tylko wody, by oczyścić organizm z toksyn. Patrząc na nią nie jestem pewna czy jej się udało, mimo, że przetrwała tak długo. Wyglądała na bardzo zmęczoną, miała sińce pod oczami i szarą cerę. Mówi, że straciła chęć do życia i zupełnie brak jej energii. Nic dziwnego, skąd ma brać energię? Z wody? Pierwsze dni ponoć są najgorsze. Bóle głowy, mroczki przed oczami... Patrzyłam na nią i zastanawiałam się, jak można się tak katować mając idealna figurę. Tłumaczyła, że wszystko dla dobra sprawy, dla wyrzucenia z siebie toksyn i złogów. Teraz przed nią najgorsze-moim zdaniem, bo teraz choć czuje straszny głód, nie może rzucić się na jedzenie, bo mogłaby zrobić sobie krzywdę, teraz musi jeść powolutku i każdego dnia, wprowadzać do jadłospisu nowe potrawy i smaki. Trzymam za nią kciuki i mam nadzieje, że to się nie skończy na wrzodach, albo szpitalu. To bardzo trudne odmawiać sobie jedzenia i jeść tylko niektóre potrawy i to w małych ilościach. Akurat to znam z autopsji, bo po urodzeniu dziecka musiałam trzymać ścisłą dietę, a tego nie lubię. Także wiem co mówię. Myślę tak i myślę o mojej koleżance i coś sobie postanowiłam. W sobotę zrobię sobie głodówkę. Po dzisiejszej rozmowie zaczęłam czytać o głodówkach w internecie. Nie jestem taka twarda, by zrezygnować z jedzenia przez kilka dni, ale jednodniowa głodówka też podobno daje radę i zamierzam sprawdzić jak to zadziała na mnie :)
Oczywiście nie omieszkam wam o tym napisać, obiecuję! Trzymajcie kciuki, mam nadzieję, że mi się uda nie jeść nic przez jeden dzień.
Na koniec coś pozytywnego. Zobaczcie jak wyglądał wczoraj mój obiadek:



To superpyszne i łatwe danie z przepisu Nikoli o którym ostatnio pisałam :)
Zdjęcie oczywiście nie oddaje smaku, ale uwierzcie mi, że jedzonko jest pyszne!

Ps. Aha, oczywiście z wczorajszych zakupów przyniosłam dwie koszulki z Reserved dla męża i skarpetki z Hello Kitty, dla niuni. WNIOSEK: świetna ze mnie matka i żona, ale chyba gdzieś po drodze straciłam cechy prawdziwej kobiety, która to nie wychodzi ze sklepu jak sobie czegoś nie kupi. Niestety nie zmieściłam się w nic, co mi się podobało. Cholerrrne wyprzedaże! Widać rozmiar 42 jest najpopularniejszy :(


12:19

Dzień Przyjemności

Dzień Przyjemności
Zastanawiałyście się kiedyś ile wydajecie na swoje przyjemności?
Zanim odpowiecie sobie na to pytanie, musicie zdać sobie sprawę z tego, co jest dla was przyjemnością. Dla jednej bowiem będzie to nowy ciuch, dla drugiej łakocie, a jeszcze inna uzna, że największą przyjemność sprawi jej balangowanie ze znajomymi do białego rana.

ZASTANÓW SIĘ CHWILĘ....

I teraz odpowiedz sobie na pytanie: ile pieniędzy miesięcznie wydajesz na swoje przyjemności.
Nie musisz podawać konkretnej kwoty, możesz zaokrąglić... Spróbuj sobie tylko uświadomić czy ta kwota jest duża czy mała. Po co to robię? Dlaczego teraz was o to pytam? Bo właśnie wczoraj zdałam sobie sprawę z tego, że ja - jako matka - chyba już zupełnie zapomniałam o swoich przyjemnościach. Dziecko codziennie dostaje ode mnie jakiś drobiazg, a to książeczkę, a to jajko niespodziankę, a to nową zabawkę... a ostatnio to nawet codziennie kupuję jej jakiś nowy ciuch - no dobra, z okazji tego, że lada moment idzie do przedszkola, ale zawsze to coś nowego.. O męża staram się dbać jak najlepsza żona na świecie! A więc rozpieszczam go pysznymi daniami, wieczorem w lodówce chłodzi się piwko, w razie jakby miał ochotę się napić po ciężkim dniu pracy, dbam by miał zawsze czystą, uprasowaną koszulę, a jak tylko nie daj Boże zauważę, że wyblakł mu jakiś T-shirt, albo spodnie, od razu zaciągam go do sklepu... teraz pewnie myślicie, że mi się portfel nie domyka.. Właśnie NIE! Bo wszystko to robię kosztem swoich przyjemności! Uświadomiła mi to rozmowa moich dwóch koleżanek, niechcący zasłyszana w pracy:

-Byłam wczoraj w centrum handlowym i kupiłam sobie ekstra sukienkę. Już dawno nie byłam tak zadowolona z zakupu. Tą ostatnią, którą kupiłam tydzień temu chyba oddam siostrze, bo jednak nie leży tak dobrze jak bym chciała...
-A ja za to byłam w H&M i kupiłam nową torebkę i buty, a co! Kobieta tych dwóch rzeczy nie ma nigdy za dużo w szafie... a teraz tyle promocji, że żal nie skorzystać..

Po tych słowach zaczęłam się zastanawiać kiedy ja ostatnio sobie coś kupiłam, kiedy ostatnio zrobiłam sobie przyjemność?

CISZA

Bo albo to było tak dawno temu, że nie pamiętam, albo przyjemności, które sobie sprawiam wcale nie są przyjemnościami!

DOSYĆ TEGO!

Dziś zarządzam DZIEŃ PRZYJEMNOŚCI! A pierwszą rzeczą jaką zrobię, gdy skończę pracę, będzie telefon jaki wykonam do mojego męża, żeby mu powiedzieć, że po pracy idę na zakupy, na których zamierzam sprawić sobie wieeeeele radości! A, że zadowolona żona to zadowolony mąż... podejrzewam, że nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby zostać dłużej z dzieckiem.




Wracając jednak do tematu odchudzania... Jak wam idą zmagania z mięśniami poprzecznymi-pontoniastymi?
U mnie całkiem dobrze, subtelnie i bardzo powoli zaczynam zmieniać swój jadłospis i choć nie widać drastycznych zmian w mojej sylwetce, to czuję się lżejsza. Spodnie coraz bardziej na mnie wiszą, bluzeczki, które wcześniej opinały mnie jak kaftan bezpieczeństwa, jakby się rozciągnęły... hehe
Dobrze jest jednak zmienić podejście do siebie i do swojego odżywiania, jeść lekko, ale jednocześnie pysznie!
Dziś na śniadanko zrobiłam sobie taką sałatkę:




Mix sałat, pomidor, ogórek, ser mozarella, kiełki lucerny i oliwki, a wszystko wymieszałam z sosem vinegret, bo go uwielbiam! Sama sobie wybrałam składniki do tej sałatki i muszę powiedzieć, że smakuje wybornie, szczególnie z macą :)
Na obiadokolację zaś zamierzam przygotować jeden ze specjałów Nikoli, której kuchnię uwielbiam! Nikol, jeśli mnie czytasz - pozdrawiam Cię serdecznie! Gotuj nam gotuj, bo Twoje dania nie dość, że łatwe i pyszne to jeszcze w dodatku tanie :)
A TUTAJ macie linka do przepisu na kurczaka z warzywami a'la przyjaciółka.

15:37

Krótka pochwała owoców suszonych

Krótka pochwała owoców suszonych
I znowu mnie kilka ładnych dni nie było. No cóż, nie będę zganiać na ładną pogodę ani na długi weekend, nie będę nawet próbowała was zapewniać, że następne posty będą regularne, bo sama wiem, że chyba już raczej tak nie będzie. Niestety doszły mi obowiązki w pracy i po pracy, po prostu nie wyrabiam się na zakrętach :(
Mam jednak nadzieję, że mimo mojej nieregularności nie przestałyście mnie lubić i nadal będziecie tu chętnie zaglądać. Teraz po krótce co u mnie... Już prawie dwa tygodnie wsuwam czekoladę przed każdym posiłkiem. Przyznam się, że nie ograniczam się z jedzeniem, ale staram się nie jeść niczego, co tłuste, niezdrowe i co nazywa się chipsy lub cola, hehe....
Powoli eliminuję z diety pieczywo (zamiast tego jem macę, bo mi smakuje), staram się pić dużo herbaty czerwonej i zielonej, a gdy najdzie mnie ochota na coś słodkiego wsuwam suszone owoce. Są pyszne i naprawdę zdrowe :)
Skoro już mowa o suszonych owocach oto moja krótka pochwała dla nich:
To, że owoce suszone są pyszne, zdrowe i bogate w błonnik, wiedziałam już dawno, ale wcześniej jakoś nie wpadłam na to, żeby je jadać codziennie. Postanowiłam jednak, że to się musi zmienić! Za każdym razem, gdy poczuję ochotę na coś słodkiego lub gdy chwyci mnie głód między posiłkami, wsuwam susz! Was również zachęcam do jedzenia suszonych owoców, myślę, że przyda się to wszystkim tym, które są na diecie lub zamierzają się odchudzać. Oto cztery fakty, które tylko przypominam, bo zakładam, że każda z was doskonale o tym wie:
1.Jedz owoce suszone, a będziesz zdrowsza!
Owoce suszone, pestki, nasiona i orzechy są bogate w składniki o właściwościach antynowotworowych i przeciwdziałających chorobom serca.
2. Jedz owoce suszone, będziesz ciągle syta!
Możne je wsuwać do woli, bo pęcznieją w jelitach, a zawarty w nich błonnik nie dość, że sprawi, że szybko najesz się niewielką ilością owocków, to jeszcze dodatkowo pomoże ci pozbyć się tego co w nich zalega.
3. Jedz owoce suszone, będziesz szczęśliwa!
Jedzenie to druga (zaraz po seksie), najprzyjemniejsza rzecz w życiu, a owoce suszone to nieskończone kombinacje smaków i zapachów, które za każdym razem inaczej pieszczą podniebienie.
4. Jedz owoce suszone, będziesz szczuplejsza!
Owoce wspomagają przemianę materii i nie zawierają tłuszczu, więc można je bezkarnie jeść będąc na każdej diecie :)

Na koniec uprzedzę wasze pytania. Tak schudłam, na razie dwa kilo, czy to dużo czy mało? Niech każda z was sobie sama odpowie na to pytanie, dla mnie jak na razie jest najważniejsze, że stało się to bez głodówki i wielu wyrzeczeń. Jak widać wcale nie trzeba trzymać się harmonogramu odchudzania, by w przyjemny sposób rozpocząć bieg po piękną sylwetkę!

Źródło:ww1.odkryjjakschudnac.pl

22:56

Jaka dieta?

Jaka dieta?
Trochę mnie nie było...
Tak to już bywa na urlopie, że gdy za oknem słońce, laptop nagle parzy ;)

Wracam do pracy i do laptopa.
Pozwoliłam sobie na wakacjach na odrobinę ekstrawagancji, jeśli chodzi o jedzenie i znowu zaczęła pojawiać się oponka... ale powiedzcie mi szczerze, czy tylko ja tak mam? Czy tylko ja przestaję nagle liczyć kalorie, gdy na plaży: lody, chipsy i zimne piwko smakują tak wybornie!? Mam nadzieje, że nie tylko ja!

Dziś rano postanowiłam sprawdzić wagę i wiecie co?


Nie będę się oszukiwać, że jestem za niska, bo już chyba nie urosnę, ale za to mogę zrobić coś innego z rękami, zamiast wkładać do nich jedzenie, które ląduje kapkę wyżej. Postanowiłam, że chyba znowu czas na dietę, tylko jeszcze nie wiem dokładnie jaką.
Czy ktoś się do mnie przyłączy? Podobno razem raźniej :)

Copyright © 2016 DS , Blogger