Zastanawiałyście się
kiedyś ile wydajecie na swoje przyjemności?
Zanim odpowiecie sobie na
to pytanie, musicie zdać sobie sprawę z tego, co jest dla was przyjemnością.
Dla jednej bowiem będzie to nowy ciuch, dla drugiej łakocie, a jeszcze inna
uzna, że największą przyjemność sprawi jej balangowanie ze znajomymi do białego
rana.
ZASTANÓW SIĘ CHWILĘ....
I teraz odpowiedz sobie na
pytanie: ile pieniędzy miesięcznie wydajesz na swoje przyjemności.
Nie musisz podawać
konkretnej kwoty, możesz zaokrąglić... Spróbuj sobie tylko uświadomić czy ta
kwota jest duża czy mała. Po co to robię? Dlaczego teraz was o to pytam? Bo
właśnie wczoraj zdałam sobie sprawę z tego, że ja - jako matka - chyba już
zupełnie zapomniałam o swoich przyjemnościach. Dziecko codziennie dostaje ode
mnie jakiś drobiazg, a to książeczkę, a to jajko niespodziankę, a to nową
zabawkę... a ostatnio to nawet codziennie kupuję jej jakiś nowy ciuch - no
dobra, z okazji tego, że lada moment idzie do przedszkola, ale zawsze to coś
nowego.. O męża staram się dbać jak najlepsza żona na świecie! A więc
rozpieszczam go pysznymi daniami, wieczorem w lodówce chłodzi się piwko, w
razie jakby miał ochotę się napić po ciężkim dniu pracy, dbam by miał zawsze
czystą, uprasowaną koszulę, a jak tylko nie daj Boże zauważę, że wyblakł mu
jakiś T-shirt, albo spodnie, od razu zaciągam go do sklepu... teraz pewnie myślicie,
że mi się portfel nie domyka.. Właśnie NIE! Bo wszystko to robię kosztem swoich
przyjemności! Uświadomiła mi to rozmowa moich dwóch koleżanek, niechcący
zasłyszana w pracy:
-Byłam wczoraj w centrum
handlowym i kupiłam sobie ekstra sukienkę. Już dawno nie byłam tak zadowolona z
zakupu. Tą ostatnią, którą kupiłam tydzień temu chyba oddam siostrze, bo jednak
nie leży tak dobrze jak bym chciała...
-A ja za to byłam w
H&M i kupiłam nową torebkę i buty, a co! Kobieta tych dwóch rzeczy nie ma
nigdy za dużo w szafie... a teraz tyle promocji, że żal nie skorzystać..
Po tych słowach zaczęłam
się zastanawiać kiedy ja ostatnio sobie coś kupiłam, kiedy ostatnio zrobiłam
sobie przyjemność?
CISZA
Bo albo to było tak dawno
temu, że nie pamiętam, albo przyjemności, które sobie sprawiam wcale nie są
przyjemnościami!
DOSYĆ TEGO!
Dziś zarządzam DZIEŃ
PRZYJEMNOŚCI! A pierwszą rzeczą jaką zrobię, gdy skończę pracę, będzie telefon
jaki wykonam do mojego męża, żeby mu powiedzieć, że po pracy idę na zakupy, na
których zamierzam sprawić sobie wieeeeele radości! A, że zadowolona żona to
zadowolony mąż... podejrzewam, że nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby
zostać dłużej z dzieckiem.
Wracając jednak do tematu
odchudzania... Jak wam idą zmagania z mięśniami poprzecznymi-pontoniastymi?
U mnie całkiem dobrze,
subtelnie i bardzo powoli zaczynam zmieniać swój jadłospis i choć nie widać
drastycznych zmian w mojej sylwetce, to czuję się lżejsza. Spodnie coraz
bardziej na mnie wiszą, bluzeczki, które wcześniej opinały mnie jak kaftan
bezpieczeństwa, jakby się rozciągnęły... hehe
Dobrze jest jednak zmienić
podejście do siebie i do swojego odżywiania, jeść lekko, ale jednocześnie
pysznie!
Dziś na śniadanko zrobiłam
sobie taką sałatkę:
Mix sałat, pomidor,
ogórek, ser mozarella, kiełki lucerny i oliwki, a wszystko wymieszałam z sosem
vinegret, bo go uwielbiam! Sama sobie wybrałam składniki do tej sałatki i muszę
powiedzieć, że smakuje wybornie, szczególnie z macą :)
Na obiadokolację zaś
zamierzam przygotować jeden ze specjałów Nikoli, której kuchnię uwielbiam!
Nikol, jeśli mnie czytasz - pozdrawiam Cię serdecznie! Gotuj nam gotuj, bo Twoje
dania nie dość, że łatwe i pyszne to jeszcze w dodatku tanie :)
A TUTAJ macie linka do
przepisu na kurczaka z warzywami a'la przyjaciółka.
ja co prawda męża i dziecka nie posiadam, ale też mam zadatki na coś takiego. podczas świąt bożego narodzenia przyjemność sprawia mi kupowanie dla rodziny i bliskich, a sobie skąpie na coś lepszego... żal, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie to sama prawda. Wiele kobiet zapomina o swojej kobiecości. Czym wogóle jest kobiecość?
OdpowiedzUsuńNie wiem, chyba ją straciłam wraz z humorem :(
UsuńAle mam nadzieję, że tylko dziś..