Dzisiaj podam wam przepis na fajną przekąskę Sylwestrową, która przypadnie do gustu na pewno każdemu, nawet tym, którzy nie muszą odmawiać sobie glutenu ;)
Ja glutenu nie jem już od dawna, wcale nikogo do tego nie zachęcam, bo nie jest łatwo, ale jeśli ktoś zdecyduje się na taką dietę na pewno nie pożałuje, bo i waga sama spada i człowiek czuje się lżej.
Gluten strasznie zapycha jelita, jeśli więc masz problem z załatwianiem się, z jelitami, z zatrzymaniem gazów - spróbuj nie jeść glutenu, przynajmniej przez tydzień - zobaczysz różnicę, zapewniam! :)
A tymczasem obiecany przepis.
Ten przepis ściągnęłam z internetu z jakiejś strony, już nie pamiętam jakiej, bo czytałam ich całe mnóstwo. Przepis był na zwykłe grissini, ja przerobiłam na takie z mąką bezglutenową. Wychodzi tego całkiem sporo i pysszzne jest! Znika zanim dobrze ostygnie, szczególnie uwielbiane przez dzieci.
Grissini - paluszki chlebowe, bezglutenowe
Składniki:
400 g mąki bezglutenowej (u mnie ryżowa i gryczana)
200 ml letniej wody
50 ml oliwy
2 łyżeczki suchych drożdży
1 łyżeczka cukru
2 łyżeczki soli
tymianek do posypania
Drożdże, połowę mąki i cukier wymieszać i odczekać aż drożdże zaczną działać. Dodać olej, sól i resztę mąki wyrabiać ciasto powoli dodając oliwę. Ciasto musi być dobrze wyrobione, gładkie. Formować wałeczki, obsypać ziołami (u mnie tymianek), solą, piec około 15 minut w 200 stopniach.
W zależności od tego jaką mąkę dacie, taki efekt uzyskacie.
Jeśli dodacie mąkę gryczaną taką jak ja, paluszki będą fajne, ciężkie, naprawdę będzie czuć, że są chlebowe. Lekka mąka taka jak ryżowa, czy kukurydziana też jest dobra, ale będzie jej trzeba dodać więcej niż w przepisie i już nie będą to ciężkie, chlebowe grissini, a lekkie paluszki ryżowe.
Niebawem przepisy na koktajle owocowo-warzywne, bo Sylwestra planuję lekkiego, pysznego i pełnego witamin rzecz jasna! :)
Ja w tym roku powiedziałam sobie, że będę mocno walczyć ze sobą, żeby nie przesadzić z jedzonkiem i nawet mi się udało! :)
Jednak mimo wszystko czuję się jakaś taka pełna, ociężała... czas na poświąteczny detoks! Czas się trochę poruszać i spalić to co się odłożyło za świątecznym stołem! :)
Oczyszczacie się ze mną? :)
No to zaczynamy! Do Sylwestra już niedługo!
Detoks po świętach - trzy kroki do lekkości
Krok 1 - przyspieszamy metabolizm
Pij na czczo wodę z cytryną. Po co? W ten sposób obudzisz swój organizm i przyspieszysz metabolizm, który podczas świąt mocno zwolnił. Warto również w ciągu dnia pić jak najwięcej takiej wody z cytryną, zioła (melisa, mięta, pokrzywa) zamiast herbaty, unikaj kawy. Tak wiem, łatwo nie będzie, szczególnie z tą kawą, ale uda się! Nie musisz tego detoksu robić przez tydzień, wystarczy dzień, dwa. Ja akurat powiedziałam sobie, że do Sylwestra będę się oczyszczać. Muszę się przecież jakoś zmieścić w kiecę! ;)
Przyspieszyć metabolizm można jeszcze w jeden fajny sposób. Pijąc codziennie błonnik witalny :)
Polecam przeczytaćTEN artykuł i polecam zaopatrzyć się wTENbłonnik witalny.
Jak to działa?
Błonnik witalny jest produktem naturalnym, który:
- uzupełnia niedobory błonnik w diecie
- wspomaga proces odchudzania:
- pozostawia uczucie sytości na długi czas,
- hamuje nadmierny apetyt i zapobiega efektowi jo-jo
- usprawnia pracę jelit
- usuwa toksyny z organizmu
- poprawia samopoczucie i koncentrację
- obniża ciśnienie krwi
- przywraca prawidłowy poziom cholesterolu
- oczyszcza wątrobę
Jak więc widać warto włączyć do diety błonnik witalny. Błonnik witalny to takie ziarenka małe (babka jajowata i babka płesznik), które ja zalewam wodą letnią, czekam aż się z nich zrobi taki jakby kisielek i piję dwa razy dziennie - rano i wieczorem.
KROK 2 - oczyszczamy organizm
Krokiem drugim po świątecznym przejedzeniu jest oczyszczanie organizmu z toksyn. A czy może być coś lepszego od oczyszczania organizmu niż dieta lekkostrawna? :)
Chyba nie!
Pijemy więc dużo wody, wody z cytryną - w ten sposób wypłukujemy wszelkie nagromadzone toksyny. Aby odciążyć organizm warto tez pomyśleć o tym co będziemy jeść. Ja polecam na czas detoksu zrezygnować z ciężkich potraw, mięs, pasztetów, golonek na rzecz soków owocowo-warzywnych i smoothie. Tak wiem, po świętach zostało mnóstwo jedzenia, ale są jeszcze zamrażalniki, prawda? Daj odpocząć swojemu żołądkowi! Jedzenie się nie zmarnuje jeśli je zamrozimy na dzień czy dwa, a o ile lżejsi się poczujemy :)
W kolejnym poście pokaże Wam fajne przepisy na soki i smoothie z wyciskarki wolnoobrotowej.
A dziś tylko taka małą zajawka i przepis na jeden z moich ulubionych soków:
Wszystkie składniki wrzuć do wyciskarki wolnoobrotowej, pij świeży sok raz dziennie. Sok z cytryny możesz wycisnąć oddzielnie i dodać na samym końcu lub obierz cytrynę ze skórki i wrzuć razem z pozostałymi składnikami.
Krok 3 - spalamy tłuszczyk
I na koniec najlepsze, czyli spalanie tego co ostatnio zgromadziliśmy.
Spalanie tkanki tłuszczowej można zrobić na kilka sposobów.
Można po prostu poćwiczyć. YouTube na pewno przyjdzie nam z pomocą. Pamiętajmy tylko, że aby spalić tłuszczyk trzeba dostosować ćwiczenia o naszej kondycji i wybierać treningi interwałowe! Samo robienie brzuszków nic nie da, bo brzuszki nie spalają tkanki tłuszczowej, a jedynie wzmacniają mięśnie!
Wrzucam wam link do fajnego treningu:
15 minut dziennie naprawdę wystarczy! A jeśli chcecie spalić tłuszcz szybciej warto zaopatrzyć się w l-karnitynę w żelu. L-karnityna to jeden z najpopularniejszych spalaczy tłuszczu. Smarujemy się nią przed treningiem i spalamy sadełko szybciej! Przetestowałam! Naprawdę działa!
A jeśli jesteśmy leniuszkami, to nic nie szkodzi, znam jeszcze jeden fajny sposób na spalenie troszkę tłuszczyku - domowy body-wrapping. Co prawda efekty nie będą aż tak spektakularnie - wiadomo - do tego trzeba trochę czasu i poświęcenia, ale warto sobie taki zabieg zafundować. Szczególnie, że nie kosztuje aż tak dużo ;)
A wy jak się przygotowujecie do Sylwestra? Ćwiczycie? Detoksykujece? Bo chyba nie głodzicie?? Głodówka to najgorsze co możecie zafundować swojemu organizmowi po świątecznym szaleństwie!
Obiecałam kolejny świąteczny przepis, więc słowa dotrzymuję. Podam Wam dzisiaj fajny przepis na pasztet, który uwielbiam! Nie wiem jak wy, ja ostatnio mocno się przejadłam tymi sklepowymi wędlinami. Wszystkie smakują tak samo, wcale nie są dobre, mam wrażenie, że przeładowane konserwantami. Chociaż ja i tak wybieram i przebieram kupując wędliny. Zanim włożę coś do koszyka muszę dokładnie sprawdzić skład. Niestety jak to zwykle w życiu bywa zawsze jest coś za coś. Jeśli wędlina nie ma glutenu napakowana jest konserwantami, jeśli tych konserwantów jest mało albo wcale, to cena jest tak oszałamiająca, że kupuję raptem kilka plasterków bojąc się, że zanim zdążę ją zjeść się zepsuje. Takie rozterki sprawiają, że wolę upiec coś swojego, na przykład pasztecik do którego zaraz podam wam przepis. Enjoy! :)
Przepis na pasztet bezglutenowy, idealny na święta!
Pasztet bezglutenowy
4 nogi kurczaka
golonka z indyka
podgardle
ok 20 dkg wątróbki najlepiej drobiowej
3 marchewki
pietruszka
2 słodkie cebule
pół szklanki kaszy jaglanej
3 jajka
sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka ostra i słodka, majeranek
Mięso gotuję (oprócz wątróbki) tak jak na rosół razem z marchewką i pietruszką. Można dodać ulubione przyprawy, do gotowania dodaję też liść kapusty, pół pora i małego selera. Koniecznie zioła - majeranek, kminek, sól, pieprz, łyżkę warzyw suszonych, szczyptę cukru. Rosół po ugotowaniu mięsa wykorzystuję później na zupę :)
Oddzielnie smażę wątróbkę którą najpierw moczę godzinę w wodzie lub mleku. Wątróbkę smaży się bez soli. To warto wiedzieć! Inaczej będzie gumowata. Razem z wątróbką podsmażam cebulę.
Ugotowane mięso obieram z kości, warzywa i wątróbkę przekręcam przez maszynkę, dodaje jeszcze ok 1/2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej. Dorzucam przyprawy: sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka ostra i słodka oraz majeranek. Te zioła to wiecie - tak do smaku, co kto lubi. Możecie użyć innych ziół. Po przekręceniu przez maszynkę dobrze wyrabiam mięso ręką, i przekładam do wąskiej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch pasztetu smaruje woda. Piekę 45 min w 180 stopniach. I gotowe! Proste? :)
Lubicie domowe wypieki?
Wędliny?
Kiełbaski?
Ja bardzo żałuję, że nie mam warunków do wyrobu domowych kiełbas. Gdybym nie mieszkała w bloku tylko w domku i miała swoją wędzarnię... ehhh.. marzenia!
Chciałam wam dzisiaj podać przepis na zakwas bezglutenowy. Tak jak obiecałam, przed świętami będę Wam podrzucać przepisy na świąteczne potrawy. Taki przepis na zakwas też się może przydać.
Przepis jest sprawdzony, zawsze wychodzi, świetnie smakuje szczególnie żurek z tym zakwasem, ale można go wykorzystać także do zrobienia barszczu białego i czerwonego.
Do słoja albo naczynia glinianego wrzucamy 1/4 objętości słoika chleb bezglutenowy, 3 ząbki czosnku, dwa liście laurowe i kilka ziarenek ziela angielskiego. Zalewamy ciepłą nieprzegotowaną wodą pod sam wierzch, przykrywamy ręcznikiem papierowym lub cienką ściereczką i zabezpieczamy gumką recepturką. Zakwas powinien pracować tak do tygodnia. Po kilku dniach można zebrać osad. Jak już ładnie pachnie to tak 6-7 dzień przelewamy do słoików i wstawiamy do lodówki. Można go trzymać ok 4 tygodni. Na tym zakwasie robię żurek, barszcz biały czy czerwony.
I na koniec kilka rad:
Pamiętajcie, by zaglądać do tego zakwasu! Gdy zacznie pachnieć to znak, że już się zrobił.
Zakwas robimy w dobrzy przygotowanym (najlepiej wygotowanym) słoiku, jeśli słoik będzie zabrudzony zakwas może spleśnieć.
Na początku może się pojawić piana i zakwas zacznie kipieć, nie przejmujcie się tym, po prostu zdejmujcie piane i tyle.
W kolejnym poście podam Wam przepis na pyszny pasztet oczywiście gluten free :)
Przepis na ten pasztet postaram się podać Wam jutro :)
Tak jak pisałam ostatnio święta zbliżają się wielkimi krokami. Czas już powoli zastanowić się nad jadłospisem. Byłam wczoraj u mamy na popołudniowej kawusi, robiłyśmy listę produktów do kupienia na święta oraz spis potraw, które pojawią się na wigilijnym stole. Trochę to trwało, dyskusja była dość burzliwa, chociaż u nas, jak co roku bardzo tradycyjnie: barszczyk z uszkami, karp, kapusta z grzybami, kutia, śledzie...
Jednak moja mama stwierdziła, że ma przechlapane w tym roku! Trudno było nie przyznać jej racji. Jest jedyną osobą, która zasiądzie przy wigilijnym stole i będzie mogła zjeść wszystko!
Mój tata (niedawno zachorował na dnę moczanową, więc obowiązuje go ścisła dieta)
Mój mąż - jest na diecie lekkostrawnej ze względu na cholesterol
Mój szwagier - wydziwia, bo jest zołzowaty ;)
Wnuki - jak to dzieci, same niejadki - pogrzebią trochę w talerzach, a i tak najwięcej zjedzą z choinki ;)
Ufff, niezła rodzinka co?! ;)
Najlepsze jest to, że my wszyscy nie to, że z jakiejś głupiej mody na dietę, a ze względów zdrowotnych nie możemy jeść pewnych rzeczy. Mama złapała się za głowę i stwierdziła, że ona już nie wie jak ma tą wigilię przygotować, bo jak zrobić uszka żeby nie było glutenu, albo jak tu zrobić karpia żeby nie było w nim ryby ;)
A jak tam Wasze przygotowania do świąt? :)
Ja postanowiłam mamuśkę trochę odciążyć i przygotować przynajmniej kilka potrwa takich, które zje moja rodzinka. Podzielę się oczywiście przepisami. Dziś na początek chciałam wam podać fajny, szybki przepis na ciasto fasolowe. Co prawda nie jest to tradycyjne danie wigilijne, ale ciasta też nie może zabraknąć na stole, a to jest nie dość, że pyszne to jeszcze błyskawicznie się je robi! :)
Brownie z fasoli
puszka czerwonej fasoli
2 banany
2 jajka
2 łyżki kakao
łyżka oleju kokosowego
łyżeczka proszku do pieczenia
Wszystkie składniki wrzucamy do blendera, miksujemy. Następnie przelewamy do średniej keksówki (moja ma długość 25 cm). Pieczemy około 50 minut w temperaturze 180 stopni.
Ciasto jest pyszne! Mokre w środku i zapewniam, że wcale nie czuć tej fasoli. Uwielbiam je! Można trochę przetrzymać je w piekarniku, ale nie polecam, bo będzie miało suche brzegi, a przecież brownie to ciasto, które zjada się łyżeczką ;)
Lubicie brownie? :)
Ciekawostka:
Fasolę warto jeść z kilku powodów: zapobiega chorobom serca, chroni przed cukrzycą, obniża poziom cholesterolu, pomaga schudnąć, wspomaga leczenie nerwic.
Jest jednak taki jeden, który mnie szczególnie motywuje do tego, żeby sięgać po to warzywo. Fasola jest źródłem witaminy B i żelaza. Te dwa ważne składniki mają wpływ na kondycję naszych włosów. Czytałam ostatnio artykuł, w którym jedna laska opisywała jak jej nagle zaczęły wypadać garściami włosy. Chodziła po gabinetach dermatologicznych, po kosmetyczkach, fryzjerach i gdzie tam jeszcze mogła. Upatrywała to swoje wypadanie włosów w tym, że ma problemy z cerą, więc pewnie ze skórą głowy też. W końcu jak się zupełnie poddała, odpuściła okazało się, że jest w ciąży. Gdy zrobiła wszystkie dokładne badania wyszło jej, że powinna uzupełnić niedobory właśnie żelaza i witaminy B. Po tym jak zaczęła łykać witaminę B i żelazo skończyło się wypadanie włosów! Niesamowite!! Jak jak zaszłam w ciążę gubiłam włosy garściami! Ale fakt, nie robiłam aż takich szczegółowych badań. Faktem jest, że warto jeść fasolę, bo właśnie zawiera sporo tych witamin. także jak wam wypadają włosy to brownie z fasoli i jazda! ;)
Chorujecie już? U nas niestety sezon już otwarty, przeziębienia, katary, nocne arie kaszlowe :(
Choćbym nie wiem jak bardzo się starała i chciała uchronić siebie i dzieci przed chorobą, to raczej mi się to nie uda. Młodsza córcia chodzi pierwszy rok do przedszkola... to chyba mówi samo za siebie.
W sezonie jesienno-zimowym staram się przygotowywać posiłki, które dodają odporności. Do obiadów dorzucam sporo ziół i czosnku, nie zapominam o miodzie i witaminie C. Jednak gdy przyjdzie czas choroby nie mamy szans. Jak to mawia moja mama "każdy w życiu musi swoje odchorować", ponoć dzieci, które wychorują się w przedszkolu nabierają odporności i mniej chorują w szkole. Wierzę w to i tego się trzymam.
Chociaż moja pediatra jest super babką i nie faszeruje bez powodu dzieci antybiotykami, to czasami nie ma wyjścia. Podczas przyjmowania antybiotyków obowiązkowo trzeba brać jakiś probiotyk. A najlepiej nie "jakiś" tylko sprawdzony! To chyba wiedzą wszyscy, a czy wiecie, że probiotyk warto brać jeszcze nawet 2-3 tygodnie po zakończonej antybiotykoterapii? Ja się ostatnio dopiero o tym dowiedziałam, że warto tak robić.
Czym są probiotyki?
Probiotyki to takie produkty, które w swoim składzie zawierają bakterie wpływające pozytywnie na nasz organizm. Te dobroczynne bakterie wspierają odporność i pomagają odbudować florę antybakteryjną po antybiotykoterapii. Probiotyki działają w jelitach, przylegają do ścianek i chronią je przed bakteriami gnilnymi i innymi chorobotwórczymi bakteriami.
Probiotyki warto więc stosować nie tylko po antybiotyku ale także w innych sytuacjach, w których nasze jelita narażone są na niepożądane działania np.:
- po biegunkach, które czyszczą jelita z dobroczynnych bakterii
- po lewatywach, które także oczyszczają jelita z naturalnej flory bakteryjnej
Probiotyki zalecane są wszystkim osobom, które mają problem z wchłanianiem witamin i składników odżywczych. Probiotyki powinny być podawane dzieciom z alergiami i w okresie osłabionej odporności. U osób starszych natomiast probiotyki obniżają poziom złego cholesterolu.
Rodzaje probiotyków
Bakterie znajdujące się w probiotykach to przede wszystkim pałeczki kwasu mlekowego Lactobacillus i różne jego odmiany. Jednak aby mikroorganizm został uznany za probiotyk musi spełniać wiele warunków:
- wykazywać działanie prozdrowotne
- przyczepiać się do nabłonka jelit
- pozostawać w przewodzie pokarmowym na dłużej
- nie może wytwarzać substancji szkodliwych
- musi działać antagonistycznie wobec patogenów w układzie pokarmowym
- musi mieć także udokumentowany klinicznie korzystny wpływ na zdrowie człowieka.
Nie wiem czy wiecie, ale probiotyk probiotykowi nierówny. Są takie probiotyki, które wystarczy podawać raz dziennie i to wystarczy, ale są też takie które, aby działały muszą być łykane 3 razy dziennie. Warto zwrócić na to uwagę. Pytajcie o takie rzeczy w aptece! Nie każda farmaceutka sama z siebie o tym powie. Ponieważ probiotyki są bardzo drogie warto wiedzieć że za 20 zł macie np. terapię na 7 dni, a nie na 3 tygodnie jak sugeruje napis na opakowaniu (czasem na opakowaniu napisane jest, że jest np. 21 kapsułek, wydaje się, że super, wystarczy na 21 dni, a tu w domu po przeczytaniu ulotki zdziwko!).
Jak wybrać dobry probiotyk?
Przede wszystkim należy zapytać o to lekarza lub farmaceutę no i czytać ulotki. Ja ostatnio czytałam o probiotyku Narine i przyznam, że bardzo spodobało mi się to co o nim piszą:
"Narine" ma bardzo wysoką aktywność kolonijną w przewodzie żołądkowo-jelitowym a także złożone działanie przeciwzapalne. Preparat ten aktywuje proces oczyszczania organizm a także skutecznie neutralizuje toksyny i skutki uboczne żywności i substancji leczniczych a nawet antybiotyków. Narine ma wysoką zdolność wytwarzania witamin, syntetyzuje nawet do 70% witamin w organizmie. Produkt ten jest odporny na antybiotyki, chemoterapię i antyseptyczne leki. Charakteryzuje do wysoka aktywność przeciwdrobnoustrojowa i enzymatyczna wobec patogennych i oportunistycznych mikroorganizmów.
Myślę, że probiotyki Narinesą warte uwagi, szczególnie że jest ich zdaje się trzy w różnych dawkach i rodzajach (mogą być kapsułki lub tabletki, co kto woli). Obok probiotyków dużą rolę we wzmacnianiu odporności oraz pracy naszego układu nerwowego odgrywają olejki CBD.
Postanowiłam dzisiaj napisać o stresie i diecie, która pomoże nam się nie denerwować, albo przynajmniej denerwować mniej. Stres jest teraz tak powszechnym zjawiskiem, że myślę, że każdemu się takie rady przydadzą.
Na początek słów kilka o stresie. Stresujesz się? Jak często? Czym to się objawia? U mnie na początek podnosi się ciśnienie, potem robi mi się gorąco, a w ekstremalnych przypadkach mam ochotę czymś rzucić.
Widziałam ostatnio w internecie takiego mema jak postępować ze zdenerwowaną kobietą, że niby rzucać w nią czekoladą albo pizzą. Jakby ktoś we mnie czymkolwiek rzucił kiedy jestem zdenerwowana to myślę, że moje działanie w afekcie mogłoby autora tego mema nieźle zdziwić. No, ale to tylko mem, wiadomo, ma śmieszyć. A teraz na poważnie.
Czym jest stres?
Stres to naturalna reakcja na zdarzenie, które zakłóca naszą równowagę. Każdy z nas inaczej reaguje i odczuwa stres. Jedni się nie przejmują, inni stres przeżywają jako chwilową niedogodność, a jeszcze inni przeżywają długo każdą sytuację.
Co robimy w stresie?
Najczęstszą odpowiedzią na stres jest jego zajadanie. Gdy się denerwujemy łapiemy za coś słodkiego, albo za kieliszek wina, niektórzy wypalają paczkę fajek. Nic z tych wymienionych rzeczy nie jest ani dobre ani zdrowe. Podobnie jak bezsenność czy głodówka (tak, niektórzy ze stresu mają zaciśnięty żołądek).
Jeśli często się stresujesz i nie wiesz jak sobie pomóc, to ja Ci powiem! Pomoże ci odpowiednia dieta!
Dieta na stres - co jeść?
Co warto jeść gdy się stresujemy?
Przezwyciężyć stres pomogą nam wszystkie produkty zawierające witaminę B:
- warzywa tj. fasola, brokuł, kapusta
- ryby
- drób
- kasze
- pestki słonecznika
W diecie na stres ważne jest, bo znalazł się też potas i magnez, a znajdziemy te pierwiastki w:
- kakao
- bananach
- orzechach
Nie bez znaczenia są także przeciwutleniacze, które nie tylko chronią przed wolnymi rodnikami (a te z kolei spowalniają procesy starzenia się skóry, dzięki czemu później pojawiają się u nas zmarszczki), ale także zabezpieczają przed stresem nasz układ nerwowy. Przeciwutleniaczy szukają w owocach i warzywach tj.:
- jabłka
- owoce cytrusowe
- papryka
- cebula
- seler
Z tych owoców i warzyw warto robić soki z wyciskarki, które mają bardzo mało kalorii, ale za to mnóstwo witamin. Soki zawierają mnóstwo błonnika i łatwo się trawią, dzięki czemu nie zalegają ani w jelitach, ani nie powodują wzdęć czy problemów z żołądkiem. Soki dają nam uczucie sytości i zaspokajają naszą chęć sięgania po słodycze (chociaż cukru nie zawierają, no jedynie fruktozę).
Dieta na stres - czego unikać
Oczywiście nie wszystko w diecie antystresowej jest dozwolone. Są takie produkty, które tylko sprawiają złudne wrażenie, że nam w stresie pomagają, a tak naprawdę po ich spożyciu tylko szkodzą i dobijają nasz układ nerwowy.
Mowa tutaj o:
- cukrze
- kawie
- alkoholu
- nikotynie
- tłuszczach pochodzenia zwierzęcego (które podnoszą cholesterol i ciśnienie)
- fast-foodach (zawierają tłuszcze trans, które powodują wzrost kortyzolu - hormonu stresu)
Innych ograniczeń nie ma. Pamiętaj odżywiaj się zdrowo, regularnie. Jedząc to o czym napisałam nie stanie się nagle cud, a Ty nie przestaniesz się stresować, a będziesz po prostu lepiej na stres reagować i łatwiej będzie Ci sobie z nim radzić.
Jak zarabiać w Internecie w 2025 roku?
-
Jak zarabiać w Internecie w 2025 roku? Nowe sposoby, sprawdzone strategie i
trendy, które warto znać Jeszcze kilka lat temu „zarabianie online” było
dome...
Hair Medic - czyli jak pozbyć się łysinki
-
Jest taki okres po porodzie, kiedy włosy zaczynają wypadać garściami. Ma to
związek z burzą hormonalną jaka zachodzi w tym czasie w ciele kobiety. Duży
...
Bieżnia do 500 zł MY-WALK 4fizjo opinia
-
Bieżnia do chodzenia MY-WALK 4FIZJO: Czy sprzęt poniżej 500 zł może
zaskoczyć? Szczera recenzja! Coraz więcej osób szuka sposobów na włączenie
aktywnoś...