Kolagen naturalny Colway
Postaw mi kawę na buycoffee.to

18:58

Oczyszczająca dieta ryżowa

Oczyszczająca dieta ryżowa


Słyszeliście już o diecie ryżowej? Dieta ryżowa jak sama nazwa wskazuje, to dieta, która polega na jedzeniu ryżu - najlepiej brązowego. Taka dieta doskonale oczyszcza organizm, dostarcza organizmowi błonnika i witamin. Chcecie wiedzieć jak wykonać kurację ryżem? na czym polega dieta ryżowa? Jak najlepiej ją zastosować? 
Zapraszam zatem do czytania mojego artykułu, a nie pożałujecie! :)

Na początek trochę o ryżu

Wiecie ile jest rodzajów ryżu? Jeśli wydaje Ci się, że jest tylko ryż biały i czarny (dziki), długoziarnisty i krótkoziarnisty - to jesteś w błędzie! Rodzajów ryżu jest znacznie więcej i każdy z nich przygotowuje się inaczej, każdy z nich inaczej smakuje i wykorzystywany jest do innych potraw. 

Ryż biały - jest lekko słodki i delikatny w smaku
Ryż brązowy - jest najmniej przetworzony, zawiera najwięcej witamin, a jego smak kojarzy się z orzechem
Ryż Basmati - sypki, ma długie smukłe ziarna i smakuje orzechowo
Ryż jaśminowy - ma jaśminowy posmak i śnieżnobiały kolor
Ryż dziki - ma długie czarne ziarna, orzechowy posmak i aromat

Dlaczego warto jeść ryż?


1. Ryż dostarcza energii i nie zawiera glutenu
2. Ryż jest lekkostrawny
3. Ryż ma umiarkowany indeks glikemiczny
4. Ryż jest źródłem białka pochodzenia roślinnego
5. Ryz zawiera witaminy: B i PP
6. Ryż chroni przed rakiem
7. Ryż pomaga unormować ciśnienie tętnicze
8. Ryż zawiera niewiele sodu

Na czym polega oczyszczająca dieta ryżowa?

Dieta ryżowa to trzy dni jedzenia ryżu na śniadanie, obiad i kolację. Ryż można jeść z ziołami, ale koniecznie bez soli! Jeśli uważasz, że nie jesteś w stanie zjeść samego ryżu, dodaj do niego szczypiorek, natkę pietruszki, albo trochę startego na tarce jabłka.

Pamiętajmy jednak, że jedna saszetka ryżu dostarcza organizmowi około 200 kcal. Jeśli chcemy schudnąć i dobrze oczyścić organizm, nie przekraczajmy 1000 kcal w ciągu dnia. Podczas diety nie zapominajmy o piciu dużej ilości wody albo herbatek ziołowych. 

Dieta ryżowa, którą zastosujemy przez 3 dni, nie jest szkodliwa. Pamiętajmy jednak, że ta dieta nie może być stosowana przez dłuższy czas, bo może spowodować spustoszenia w organizmie.





Jak wam się podoba oczyszczająca dieta ryżowa? Może ktoś z was już stosował?

23:03

Żelatyna - nowy sposób na cellulit?

Żelatyna - nowy sposób na cellulit?
Dawno nie pisałam nic o cellulicie. A cellulit to przecież jeden z problemów, których chcemy się pozbyć zaczynając odchudzanie. Zapomniałyśmy o nim, bo zima co? ;)
Zimą nakładamy na siebie kilogramy ciuchów i nie przyglądamy się sobie już tak wnikliwie jak latem. Jednak to nie jest żadne usprawiedliwienie, bo jeśli cellulit jest zimą, to sam przecież nagle nie zniknie nam latem!
Dziś natknęłam się przypadkiem na jakaś starą gazetę, w której opisany był dość dziwny sposób na cellulit - ŻELATYNA. Czy ktoś już może o tym słyszał? Żelatyna ma nas uwolnić od cellulitu? Niemożliwe! - pomyślałam, ale postanowiłam przyjrzeć się sprawie, a właściwie żelatynie bliżej...

Co to jest żelatyna?

Wiele z nas ją zna, ale raczej jako zagęstnik do ciast, galaretek, wędlin. Czym jest żelatyna? 

Żelatyna wedle opisu jaki znalazłam w Wikipedii to: "...prześwitujące, bezbarwne ciało stałe, naturalna substancja, będąca mieszaniną białek i peptydów, pozyskiwana w drodze częściowej hydrolizy kolagenu, zawartego w skórze, chrząstkach i kościach zwierzęcych. Składa się z glicyny, proliny i hydroksyproliny. Rozpuszczona w wodzie tworzy układ koloidalny – zol liofilowy, który łatwo przechodzi w żel, o ile temperatura otoczenia nie jest zbyt wysoka". 

No dobra, a jaki wpływ ma żelatyna na cellulit?


Sposób na cellulit

Otóż jak się okazuje żelatyna ma nie tylko doskonały wpływ na naszą skórę, cellulit, ale także na paznokcie i włosy. Żelatyna wspomaga produkcję kolagenu, a ten jak wiadomo odgrywa kluczową rolę w wyglądzie naszej skóry. Żelatyna potrafi spłycać zmarszczki, wspomagać redukcję rozstępów i buduje mięśnie!

Wiecie ile znalazłam na ten temat informacji w internecie!? Jak się okazuje powstają całe kluby miłośniczek żelatyny. Dziewczyny piją żelatynę miesiącami i sprawdzają jak to wpłynęło na wygląd ich skóry czy też włosów! :)
Cholera! Że ja o tym wcześniej nie wiedziałam! Teraz już się nie dziwię, że moja córcia ma takie piękne włosy skoro codziennie chce jeść galaretkę albo żelki :)

Aha i jeszcze jedno, BARDZO WAŻNE!

ŻELATYNA WSPOMAGA PRODUKCJĘ KOLAGENU!

Kolagen odpowiada za elastyczność naszej skóry. Ludzki organizm sam produkuje sobie kolagen, ale czasami ta produkcja jest zaburzona, co od razu widać po naszej skórze. Staje się szara, zwiotczała, pojawiają się zmarszczki, a nasze włosy staja się łamliwe i suche. Aby temu zapobiegać można sobie kupić kolagen naturalny, którym będziemy się wspomagać. A propos - jeśli już chcecie kupić prawdziwy kolagen, to polecam ten, bo mam wypróbowany:


Tani nie jest, ale naprawę skuteczny. Poprawia wygląd skóry, likwiduje rozstępy i znacznie zmniejsza cellulit. Albo...
Zrobić sobie kurację żelatyną! Będzie trzeba poczekać na efekty trochę dłużej no i będzie troszkę taniej ;)

Kuracja żelatynowa na cellulit

Zasada jest prosta. Po prostu pij 2 łyżeczki żelatyny każdego dnia przez minimum 3 miesiące i czekaj na efekty :)


Jak pić żelatynę?

Jak tylko zechcesz! :)
Żelatynę najpierw musimy rozpuścić w wodzie, a potem dodać ją do herbaty, jogurtu, zmiksować z owocami, mlekiem... jak lubisz. 

Kto podejmie wyzwanie?! :D


15:27

5 rzeczy, które możesz zrobić w domu zamiast kupować

5 rzeczy, które możesz zrobić w domu zamiast kupować
Wiecie, że są takie rzeczy, które można zrobić samodzielnie w domu zamiast kupować tzw. "gotowce". Wszystkie produkty w proszku zawierają w sobie całą masę niezdrowych składników, konserwantów, barwników to dzięki nim mamy alergię, słabnie nam odporność, wypadają włosy...
Ja wiem, że łatwo powiedzieć - zrób sobie ketchup zamiast kupować gotowy... ale niestety taka jest prawda, nawet z tym domowym ketchupem! Latem pomidory są tanie, a zrobienie przecieru pomidorowego czy też soku to naprawdę nie jest wielka sprawa. Ja od lat robię swój ketchup i soki pomidorowe, ale nie o tym będzie dzisiejszy post. Wszak nie jest teraz sezon na pomidory! ;)

Dziś podam wam 5 przepisów, które można zrobić samodzielnie w domu. To tylko początek! Bo tak naprawdę pomysłów jest wiele, a ja zamierzam tylko obudzić w was chęć do robienia w domu zamienników proszkowych gotowców. Nie kupujcie produktów gotowych, które możecie z łatwością zrobić w domu!

Oto moje top 5 produktów domowych

Sos winegret


To najczęściej kupowany przez nas sos w proszku. Nic dziwnego, bo jest naprawdę dobry, wzbogaca smak sałatek, dodaje im wyrazistości i pikantności. Ale czy wiesz, że wcale nie musisz kupować gotowego sosu winegret? Z łatwością zrobisz go w domu! Wystarczy ocet, olej oraz szczypta soli i pieprzu do smaku.  Oto mój przepis:

3 łyżki octu winnego
6 łyżek oleju
sól, pieprz do smaku

Najlepiej wszystkie składniki wlać do słoiczka i energicznie potrząsać, by dokładnie się razem wymieszały.... i gotowe!
Ale to nie wszystko... z tym sosem można eksperymentować! Dodaj szczypiorek, koperek, albo szczyptę chilli, które doda mu pikanterii :)

Spaghetti


Uwielbiane przez makaronożerów i także bardzo często kupowane w gotowej formie... ale po co? Samemu można zrobić o wiele lepsze spaghetti niż to słoiczkowe, czy jeszcze gorzej - proszkowe. Ja to robię tak:

Spaghetti pomidorowe:

4 pomidory obrane ze skórki
pól cebuli drobno skrojonej
ząbek czosnku
bazylia (świeża lub suszona wedle uznania)

Te wszystkie składniki wrzucam na patelnie, przykrywam i czekam aż odparuje tyle wody, że sos zgęstnieje.

Spaghetti serowe:

Jest jeszcze prostsze! Wystarczy roztopić na patelni 15-20 dkg. sera Gorgonzola i pyszny serowy sos gotowy! :)

Kisiel


Ostatnio mam straszną fazę na kisiel i przyznam, ze zajadam się nim codziennie. Gdybym żarła codziennie ten z torebki, to pewnie w niedługim czasie sama wyglądałabym jak babka kiślowa! ;) Ja wolę moją własną wersję domowego kiślu. A potrzebne do tego będą:

ulubiony kompot
trochę wody
mąką ziemniaczana

W rondelku zagotowuje pół litra kompotu. Do szklanki zaś wsypuje 4 łyżki mąki ziemniaczanej i zalewam zimną wodą. Mieszam aż mąka się rozpuści. Mąkę rozrobioną w wodzie wlewam na gotujący się kompot. Po chwili mamy pyszny kisiel! :)
Jeśli lubimy kisiel z owocami - nic prostszego - wystarczy wkroić do miseczki owoce z kompotu :)

Kluski


Czasami mam dość tych wszystkich gotowych kluchów, wy też? Moja babcia, która nie wierzyła w nic gotowego z torebki nigdy w życiu nie zjadła makaronu z torebki, za to zawsze robiła swój własny. Dzięki Bogu, że zdążyła mnie tego nauczyć, bo w przeciwnym razie nie znałabym smaku domowych klusków. Zaraz mi pewnie powiecie, ze komu by się chciało godzinę wyrabiać ciasto, potem wałkować, kroić... U mnie czas robienia domowych kluseczków nie przekracza czasu gotowania się wody, a to, że nie są idealnie równe jak te ze sklepu... to tylko przemawia na ich korzyść.. :)

Jak ja to robię?

Do średniej miseczki nalewam zimnej wody, wbijam jedno jajko, dodaję szczyptę soli do smaku i tyle mąki, by ciasto odchodziło od palców. Wyrabiam przez kilka minut na gładka masę. Cała procedura wyrabiania ciasta trwa tyle co zagotowanie wody na kluski. Następnie kluseczki albo formuje w kulki, albo robię wężyka, którego następnie kroję (jak kopytka, tyle, ze na mniejsze porcje), albo zwyczajnie wrzucam na wodę, by każdy klusek miał inny kształt. I tą ostatnia metodę wykorzystuję najczęściej. Moje dziecko uwielbia takie nierówne kluseczki w rosole, bo w każdym widzi inne zwierzątko... i wyobraźnia pracuje! :)

A czy wy też macie jakieś swoje ulubione przepisy, które robicie w domu zamiast kupczych gotowców? Pochwalcie się! :)

13:04

Dieta cud - kawa z masłem

Dieta cud - kawa z masłem
"Dieta cud - kawa z masłem" gdy ostatnio przeczytałam taki nagłówek w jednym z zagranicznych tabloidów pomyślałam, ze to jakiś kolejny kit. Jednak zaciekawiło mnie to hasło i postanowiłam poszukać więcej informacji na ten temat. Ciekawi jesteście co odkryłam?! Zatem zapraszam do lektury mojego dzisiejszego artykułu.



Według The Daily Mail taką kawę już od dawna piją alpiniści, by zwiększyć energię i dodać sobie sił podczas wspinaczki w ekstremalnych warunkach. masło do kawy od wieków dodają Etiopczycy, natomiast Tybetańczycy piją herbatę z masłem, a my...? My dopiero od niedawna odkrywamy, że kawa z masłem może być sekretem pięknej figury i swego rodzaju dietą cud. 

Czy to naprawdę dieta cud?


W to, że kawa z masłem ma właściwości odchudzające mocno wierzy David Asprey, propagator takiego właśnie napoju. Twierdzi, że połączenie kawy z masłem to duet doskonały - kofeina sprawia uczucie sytości, natomiast masło zawiera tłuszcz, który hamuje apetyt na długo. 
Hmmm, gdybym się tak mocniej zastanowiła to faktycznie chyba coś w tym musi być. Zawsze gdy byłam na diecie pamiętam, że kawa była dla mnie ratunkiem przed jedzeniem. Wiem, że kawa hamuje apetyt i wiedzą to na pewno wszyscy ci, którzy zamiast podjadać miedzy posiłkami wola wypić mała czarną, która dodaje energii i powstrzymuje nas przed chwyceniem za np. batonika.


Kawa z masłem - przepis

Kawę z mlekiem pije wiele osób, a tą z masłem..? Czy ktoś się odważy na taki eksperyment? Moim zdaniem warto spróbować. Sama zamierzam dziś zrobić sobie taką kawkę na poobiedni deser :)

Dla wszystkich tych, którzy chcą się napić kawki z masłem i sprawdzić, czy naprawdę działa jak dieta cud - podaję przepis:

Do przygotowania kawy z masłem potrzebne będą trzy specjalne składniki i lepiej nie używać innych, tańszych zamienników, bo nie osiągniemy takiego efektu jaki byśmy chcieli. A więc do dzieła!



Kubek gorącej kawy - najlepiej świeżo zmielona arabica
Łyżka prawdziwego masła - najlepiej od krów karmionych trawą
Łyżka ekstraktu z oleju kokosowego

Ktoś się skusi? :)

Smacznego!

15:23

Owoce i warzywa, których lepiej nie jeść zimą

Owoce i warzywa, których lepiej nie jeść zimą
Są takie owoce i warzywa, których lepiej nie jeść zimą, bo szkodzą, alergizują, powodują tycie, a zimą trudno utrzymać piękną sylwetkę.

Wiecie, że zima to najlepsza pora na przybranie na wadze?! Zimą łatwiej jest przytyć, bo dzień jest krótszy, bo nie chce nam się ruszać, bo mamy nadmierny apetyt... Zauważyłam też, że zimą łatwiej o wymówki..

... To przez te święta mam ten brzuch!
... Zatuszuję niedoskonałości grubym swetrem i schudnę przed latem!
... Przecież zimą wszyscy więcej jedzą, bo organizm potrzebuje więcej energii!

Te i inne wymówki, a właściwie tłumaczenia to MITY! 


Jeśli nie robisz nic by schudnąć dziś, nie schudniesz jutro!

Jeśli nie wykazujesz większej aktywności fizycznej, to wcale nie potrzebujesz więcej energii i nie jest to kwestia pory roku!

No! To skoro przynajmniej to jedno mamy już wyjaśnione to teraz warto zdać sobie sprawę z tego czego nie warto jeść, a już szczególnie zimą, bo na pewno pójdzie nam w boczki!

Jedz dużo owoców i warzyw, a będziesz szczupła - pamiętasz tą mantrę, powtarzaną na stronach o zdrowym odżywianiu? Wszystko fajnie, ale zimą jedzenie zbyt dużej ilości owoców i warzyw nie jest wskazane. Wbrew pozorom owoce i warzywa, zimą tracą swoje najlepsze właściwości. Dlatego na niektóre z nich warto zwrócić uwagę.

Czego nie jeść zimą?

Zimą musimy szczególnie uważać na warzywa i owoce, które nie są skarbami sezonowymi. Hodowane w nienaturalnych warunkach, albo sprowadzane z zagranicy w niedojrzałej formie, mogą szkodzić wywoływać alergie, otyłość i inne choroby. Jakich warzyw i owoców wystrzegać się zimą?

Pomidorów, ogórków



Dlaczego? Bo zima te warzywa to bomby zegarowe, są bez smaku, ale za to nafaszerowane dziwnymi substancjami, które sprawiają, że wyglądają na dojrzałe i świeże. Zimą warzywa, które trafiają do sklepów dojrzewały nie w ziemi, a w wełnie mineralnej nafaszerowanej nawozami. 


Szpinaku



Dlaczego? Lepiej latem zamrozić szpinak i mieć w lodówce niż kupować "świeży szpinak zimą". szpinak to jedno z najbardziej skażonych pestycydami warzyw, poza tym pamiętajmy, że szpinak zawiera szczawiany, które nie są źródłem zdrowia!

Cytrusów



Dlaczego? Od dawna po Polsce krąży mit, że cytrusy najlepiej jeść zimą. Tak, jeśli pojedziemy do Hiszpanii zerwiemy je prosto z krzaka. Wiecie, że cytrusy dojrzewają w listopadzie? Skąd wiec przekonanie, że najlepiej będą nam smakować w lutym!? (SZOK!). Cytrusy to najlepsze źródło witaminy C? Naprawdę? Dużo więcej tej witaminy ma pietruszka, czarna porzeczka, róża czy liście głogu.

Kiwi



Dlaczego? Kiwi choć pyszne, zawiera aler­go­gen­ną ak­ty­ni­dy­nę, która może u alergików wywołać wyprysk skórny, ból gardła, duszności, a nawet zapaść. Darujmy sobie kiwi zimą... a właściwie, w ogóle sobie darujmy ;)

Bananów



Dlaczego? Banany zawierają sporo fruktozy, która powoduje, że dostajemy zastrzyk cukru do krwi, ale to nie jest dobre. Po zjedzeniu banana mamy bowiem zaraz ochotę na kolejną słodką przekąskę. Dlatego uważam, że zaspokajanie głodu za pomocą np. fruktozy to najprostsza droga do budowania pięknej... tkanki tłuszczowej :) A tą z kolei trudno zgubić zimą, uważajmy więc!


Zgadzacie się ze mną? :)

23:47

Nie choruj, omijaj szpitale!

Nie choruj, omijaj szpitale!
Długo się zastanawiałam o czym będzie mój pierwszy post to tak długiej przerwie spowodowanej pobytem w szpitalu. Ciężko jest wrócić do dawnego rytmu gdy zostało się z niego tak drastycznie wyrwanym. Spędziłam w szpitalu 4 długie tygodnie. Ominęły mnie Mikołajki, Święta w rodzinnym gronie, Sylwester.... jednak cieszę się, że w końcu jestem w domu i choć sił mi wciąż brak, to dobrze jest leżeć na własnych śmieciach i nie być budzonym codziennie skoro świt przez pielęgniarkę, która właśnie przyszła pobrać krew.



Nie zamierzam się nad sobą rozczulać, nie chcę wracać myślami do tamtych dni, ale wiem jedno, że szpital i choroba poważnie nadszarpnęła moim zdrowiem co da się mocno odczuć w kolejnych postach. Muszę wrócić do formy! Zamierzam uzupełnić braki witaminowe i energetyczne i takich własnie artykułów spodziewajcie się w najbliższym czasie na moim blogu.

Każdy kto choć kilka dni leżał w szpitalu doskonale wie, że kuchnia szpitalna nie zdobyłaby nawet połowy jednej gwiazdki Michelin, a posiłki choć na pewno układane przez szpitalnych dietetyków bardzo często nie zaspokajały potrzeb pacjentów. Czego brakowało mi w szpitalu najbardziej?

Soków


Zamiast tego do każdego posiłku była herbata, słodzona (BLEEEHH!) i w smaku nie przypominająca najgorszej lury.

Nabiału

Chociaż na codzień nie jem zbyt dużo nabiału, to w szpitalu tak bardzo brakowało mi białego sera i jogurtów, że kazałam sobie codziennie dostarczać przynajmniej jeden ;)
W sumie nic dziwnego - na śniadanie i kolacje ZAWSZE były 3 kromki chleba, plasterek masła i 2 plasterki śmierdzącej wędliny, której na pewno nie ruszyłby nawet mój kot!

Warzyw


Nie wiem czy wiecie jakie warzywo cieszy się największą popularnością w kuchni szpitalnej? MARCHEW. Dlaczego? Zapewne dlatego, że jest najtańsza i do jej przygotowania nie trzeba się zbytnio przykładać, wystarczy ją zetrzeć na tarce i surówka gotowa. Surówka z marchwi była nieodłącznym dodatkiem do każdego dania. Dodatkowo czasami była głównym składnikiem zup, a raz nawet w Wigilię została w niej utopiona ryba mająca przypominać (przynajmniej w wyglądzie) rybę po grecku.
Po powrocie do domu nie mogę znieść zapachu marchwi, a kolor pomarańczowy przyprawia mnie o mdłości. Jako ciekawostkę powiem wam, że pierwszą rzeczą jaką sobie zażyczyłam do jedzenia w domu była micha świeżych warzyw, wszystkich które nie są w kolorze pomarańczowym!

Owoców

No cóż w szpitalu nie praktykuje się jedzenia owoców, chociaż są bardzo cennym źródłem błonnika... ale za to jest lewatywa i czopki na jedno zawołanie! :)

Jakie było najgorsze szpitalne danie?


Kapusta na wodzie udająca bigos. Pierwszy raz w życiu widziałam poszatkowaną kapustę wrzuconą na wodę i lekko podgrzaną, coś obrzydliwego! Żeby chociaż soli trochę dali, albo pieprzu... BLAAAHHH!

No cóż jak w słowach serialowej piosenki najlepiej "nie choruj, omijaj szpitale!". A jak się już nie da, to zapewnij sobie własny catering ;)

I tym pozytywnym akcentem żegnam się dzisiaj z wami. Nie wiem czy ten post spełnił wasze oczekiwania, chciałam napisać z przymrużeniem oka o tym jak nas żywią... No cóż, szpital to nie wakacje all inclusive, a przy takim poziomie zadłużenia akurat tego szpitala, w którym przyszło mi leżeć, to i tak cieszę się, że mimo tego wszystkiego jedzenie wypełniało cały talerz i żeby je zobaczyć nie trzeba było używać lupy ;)
Copyright © 2016 DS , Blogger