Ostatnio nie byłam w zbyt dobrej kondycji ani fizycznej ani psychicznej. Nie odzywacie się do mnie, pewnie mieliście mnie dość. Szczerze to ja sama miałam siebie dość. Musiałam swoje odchorować, musiałam się wypłakać, wymarudzić, wyżalić do lustra na mój cellulit, a teraz postanowiłam się zabrać do działania!
Brzuch się płaski sam nie zrobi!
Cellulit sam nie zniknie!
Ponieważ wciąż nie mogę poszaleć na siłowni czy basenie, postanowiłam zacząć od diety. Jak dobrze wiecie (kiedyś o tym już wspominałam) 70% sukcesu w odchudzaniu to zdrowa dieta. Ja przyznam, że ostatnio wcale zdrowo nie jadłam, a przy tym, że prawie wcale się nie ruszam było to dla mnie jak zabójstwo.
Zajadałam stres, poprawiałam sobie humor słodyczami, chrupałam chipsy przed snem... :(
Niestety przyznaję się tutaj i przed wami i przed sobą samą - ZAJADAŁAM SMUTKI i mam to co mam. Dzisiaj się zważyłam i załamałam się. Nawet nie będę się "chwalić" ile mi przybyło - bo wstyd.
W obwodzie pasa kilka centymetrów więcej, jak wyglądają moje uda pokazywałam wam w poprzednim poście, nawet nie chcę na to patrzeć kolejny raz :(
Ale dosyć tego! Taka gruba jeszcze nigdy w życiu nie byłam i nie chcę więcej tak wyglądać, więc postanowiłam z tym skończyć.
Od 1 lipca zaczynam odchudzanie i o jego efektach będę pisać na blogu.
Trzymajcie kciuki - bo łatwo nie będzie ;)
Ruchu na razie nie mogę żadnego włączyć do mojego życia, ale to nic. Z cellulitem zamierzam walczyć przy pomocy koncentratów wyszczuplajacych i body-wrappingu. Jeśli jeszcze nie wiecie co to takiego, to przeczytajcie TEN ARTYKUŁ. Moja przygoda z body-wrappingiem zaczęła się chyba właśnie od tego artykułu. W ogóle polecam tego bloga, jest mocno inspirujący :)
Moje dzisiejsze motywacje :)
trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńwww.apetytnadiety.blog.pl
Dietę możesz też wspomóc suplementacją: np. suplement z wyciągiem z garcinii kambodżańskiej, pomaga redukować tkankę tłuszczową, ogranicza łaknienie na słodycze i pomaga utrzymać kontrolę masy ciała. Może jednak trochę ruchu dałoby się wprowadzić? Siłownia i baseny to nie wszystko - można szybko maszerować, w domu wykonywać drobne ćwiczenia, które nie obciążą organizmu. Silna wola i motywacja - uda Ci się!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńWłasnie u mnie najgorzej z tym podjadaniem, ale dam radę!
Już trochę zaczynam wychodzić, spaceruję, staram się długo być na powietrzu aby zająć się czymś i nie myśleć o swojej tuszy o tym, że mi się chce jeść ;)
Poza tym poprosiłam męża i robi mi codziennie masaże i to też dużo daje :)
Napisze o tym kolejny post! :D
Motywacja to podstawa dobrego treningu. Życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuń