Hej!
Jeśli czytaliście mojego ostatniego posta, to zapewne wiecie już, że u mnie nie najlepiej. Jednak staram się nie załamywać, chcę znowu wyglądać kobieco, chcę walczyć o swoje zdrowie i swoje piękne ciało.
Wczoraj była u mnie przyjaciółka, moja pocieszycielka, lepsza niż stado psychologów razem wzięte ;) Pogadałyśmy sobie, lepiej mi się zrobiło po tej rozmowie i stwierdziłam, że nie będę się nad sobą użalać tylko po prostu biorę życie za rogi niczym narowistego byka!
Kluczem do sukcesu jest robienie tego co sprawia nam przyjemność i nie poddawanie się. Ja sobie wymyśliłam, że wielką wiarę we mnie samą daje mi pisanie dla was dlatego nie zamierzam się więcej ukrywać, będę tu zaglądać częściej :)
Poza tym zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju zabiegi działające pozytywnie na nasze ciało. Chociaż wielu ludziom wydaje się, że takie zabiegi za przeproszeniem gówno dają, to ja uważam, że to bardzo ważne by dbać o skórę również z zewnątrz. Dlatego dzisiaj zafundowałam sobie iście królewską ucztę dla mojego ciała i duszy, a pomogli mi w tym moi najlepsi sprzymierzeńcy w walce z cellulitem, rozstępami i złym humorem!
Najpierw wylegiwałam się godzinę w wannie pachnącej borowiną i torfem dzięki kąpieli BingoSpa, a potem wysmarowałam się obłędnie pachnącym koncentratem do ciała z baobabem i oczywiście zawinęłam w folię.
Uwielbiam takie wieczorne rytuały. Uwielbiam kosmetyki, które poprawiają mi nastrój i są najlepszymi sprzymierzeńcami odchudzania.
A ta kąpiel borowinowa, ahhhh obłędnie pachnie! Uwielbiam ją za to, że piana nie znika po 10 minutach tylko trzyma się tak długo jak siedzę w wannie. Wypróbujcie ją jak macie okazję! Zakochacie się :)
Tak sobie ostatnio myślałam co mogę jeszcze zrobić dla siebie, dla swojego ciała... leżąc, by nie przytyć zbyt drastycznie. Hmmm...
Na myśl przychodzi mi tylko jedno - masaże!
Tylko skąd wezmę masażystę... JUŻ WIEM! MÓJ MĄŻ! :)
Od dziś będę go błagać, by się zgodził, by masował mnie każdego dnia, by pomógł mi w walce z cellulitem i rozstępami i złym humorem. Mam nadzieję, że się zgodzi :(
Co prawda nie jest jakimś wykwalifikowanym masażystą, ale ma dwie ręce i żonę w potrzebie i to mu wystarczy! ;)
Najważniejsze jest przecież to żeby ten cellulit rozbijać jakkolwiek - masażem najłatwiej skoro nie można ćwiczyć.
Ehhh, nie lubię być uzależniona od innych!
Ale na razie nie mam wyjścia.
A wy jak byście sobie poradzili gdybyście byli na moim miejscu?
Macie dla mnie jakieś rady?
Co mam zrobić żeby nie mieć cellulitu po takim długotrwałym leżeniu..?
Jak uniknąć rozstępów po tak gwałtownym przybieraniu na wadze?
Mi do głowy przychodzi tylko masaż, kąpiel, peeling, body-wrapping, kolagen...
Niby to wcale nie tak mało, ale chciałabym poznać wasze zdanie!
Jakich macie sprzymierzeńców odchudzania?
Piszcie do mnie kochani, dodajcie mi trochę więcej sił!
Powiedzcie, że nie jestem sama ...
Hej,
OdpowiedzUsuńCo prawda od dłuższego czasu moje ciało (znów) jest w opłakanym stanie przez to, że po raz setny wróciłam do złych nawyków żywieniowych, ale na swoim przykładzie wiem, że żaden - nawet najdroższy kosmetyk nie działa tak dobrze na ciało jak właśnie masaż.
Szczególnie ten wykonywany samodzielnie, szorstką gąbką lub rękawicą :)
Hej!
OdpowiedzUsuńDzięęeki!
Ja własnie bardzo masaż lubię, nawet ten najbardziej bolesny - bańką chińską ;)
Sęk w tym, że na razie nie mogę w żaden sposób stymulować brzucha, bo jestem po operacji, a ten brzuch najbardziej niestety mi rośnie :(
Poprosiłam męża by masował mi uda i pupe i kręgosłup taką specjalną rekawicą. Ja po takim masażu super się czuję, a jeszcze lepiej jeśli potem wysmaruję się koncentratem ujędrniającym :) Nie dość, że moja skóra jest wtedy wygładzona to jeszcze zyskuje taką jędrność, mięsistość :)
Ale zgadzam się, że bez masażu samo smarowanie kremem sensu nie ma..
Pozdrawiam :)
Ja koniecznie muszę wrócić do szczotkowania ciała, bo jak to mówi klasyk, celulitu aktualnie nie mam chyba tylko pod oczami :D
OdpowiedzUsuń