W poszukiwaniu kolejnego sposobu na zgrabną sylwetkę wpadłam na to:
Pewnie wiele z was puka się teraz w czoło z niedowierzaniem "Jak to wino odchudza! Przecież picie alkoholu jest zabronione w każdej diecie!". Owszem, diety zakazują spożywania alkoholu, ale.. jak to mawia mój mąż: wino to nie alkohol! To oczywiście tylko taki żart. Przeczytałam dziś w artykule z Cosmopolitan, że wino jednak odchudza. Fakt, ze tego sposobu jeszcze nie próbowałam, ale wyniki badań, które w nim przedstawiono są naprawdę imponujące. Te z was, które znają dobrze angielski odsyłam na stronkę cosmopolitan.com, te które tego języka na tyle dobrze nie znają, proszę o uwagę, bo będę recenzować ;)
Na początek troszkę statystyki:
Naukowcy przebadali 20.000 kobiet, które miały niezmienna wagę od 13 lat i doszli do wniosku, że 30% z nich, te które piły wino, były mniej narażone na przyrost wagi. Skąd ten wniosek? Wino jest bogate w przeciwutleniacze, zmniejsza poziom cholesterolu. Ponadto alkohol podnosi temperaturę ciała. Te z nas, które mają problemy z cerą naczyniową wiedzą to dokładnie, bo wystarczy lampeczka, a na policzkach zaraz pojawiają się rumieńce. W ten własnie sposób, organizm jest zmuszony do spalenia kalorii.
Naukowcy z USA odkryli, że w winie znajduje się substancja o nazwie piceatannol. Piceatannol to nasz najlepszy przyjaciel bowiem to własnie on zapobiega przekształcaniu się młodych komórek tłuszczu w te dojrzałe, które za jakiś czas stają się znienawidzonymi przez nas fałdami. Mało tego! badania wykazują, że osoby, które piją wino, mają mniejszy apetyt, a więc jedzą mniej! A to już coś! Prawda? Jestem skora w to uwierzyć. Spójrzmy na francuzów, a właściwie francuzki. Francuzi piją do każdego posiłku wino. Czy widziałyście kiedyś francuzkiego grubasa? Nie, no pewnie, że są! Nie mówię, że nie, ale chyba nie na taką skalę jak to występuje w USA - kraju fast-foodów. Poza tym, zwróćcie uwagę na gwiazdy. Jak myślicie dlaczego najczęściej piją wino? Bo tak wypada? Bo ładnie wygląda? Bo jest zdrowe? Tak! Oraz dlatego, że nie tuczy tak jak chociażby piwo - myślę, że z tego właśnie powodu! Piwsko pęczy, jest mocno kaloryczne, a wino... daje ogromną przyjemność picia i przy tym... odchudza! Taka jest moja teoria :) Jeśli ktoś ma inną, bardzo chętnie jej wysłucham :)
Naukowcy z USA odkryli, że w winie znajduje się substancja o nazwie piceatannol. Piceatannol to nasz najlepszy przyjaciel bowiem to własnie on zapobiega przekształcaniu się młodych komórek tłuszczu w te dojrzałe, które za jakiś czas stają się znienawidzonymi przez nas fałdami. Mało tego! badania wykazują, że osoby, które piją wino, mają mniejszy apetyt, a więc jedzą mniej! A to już coś! Prawda? Jestem skora w to uwierzyć. Spójrzmy na francuzów, a właściwie francuzki. Francuzi piją do każdego posiłku wino. Czy widziałyście kiedyś francuzkiego grubasa? Nie, no pewnie, że są! Nie mówię, że nie, ale chyba nie na taką skalę jak to występuje w USA - kraju fast-foodów. Poza tym, zwróćcie uwagę na gwiazdy. Jak myślicie dlaczego najczęściej piją wino? Bo tak wypada? Bo ładnie wygląda? Bo jest zdrowe? Tak! Oraz dlatego, że nie tuczy tak jak chociażby piwo - myślę, że z tego właśnie powodu! Piwsko pęczy, jest mocno kaloryczne, a wino... daje ogromną przyjemność picia i przy tym... odchudza! Taka jest moja teoria :) Jeśli ktoś ma inną, bardzo chętnie jej wysłucham :)
Czytaj także: Wina ziołowe przepisy, które warto znać
Oczywiście nie namawiam do picia alkoholu! Nie chciałabym być źle zrozumiana. Chciałam wam tylko pokazać, że będąc na diecie wcale nie musimy rezygnować z przyjemności. Niejedzenie słodyczy wcale nie oznacza, że nie możemy ich zastępować, np. batonikami muesli, a nie picie alkoholu wcale nie musi oznaczać, że przez całą dietę żałujemy sobie tego boskiego napoju. Lampeczka wineczka raz na jakiś czas nie zaszkodzi i jak się okazuje nie sprawi, że będziemy tyć, bo pijemy alko.
Zresztą tak jak już kiedyś o tym pisałam: dieta ma być przyjemnością, a nie karą!
Szczęśliwe żyją dłużej i chudną więcej! O!
A jeśli potrzebujesz silnej motywacji do schudnięcia to:
Cały pokój obstawię w lustra, nic nie będę jeść :P
OdpowiedzUsuńHahaha! Sylwia świetny pomysł! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOsobiście powiem tak - wszelki alkohol to dodatkowe niepotrzebne kcal, a substancji prozdrowotnych jest bardzo dużo i nie tylko wino :). Tyjemy od nadwyżki kcal, więc będąc na nadwyżce żadna substancja spalająca tłuszcz nam nie pomoże, póki nie poprawimy żywienia. Swoją drogą Cosmopolitan słynie z często wybujałych artykułów :) Zresztą znam Panie (klientki), które idąc za ciosem, iż wino jest takie pro - zdrowotne teraz wypijają co wieczór całą butle. Polecam art, na podstawie kilku fajnych źródeł: http://monikaturemka.blogspot.com/2013/01/alkohol-jako-pokarm.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Albert
Dziękuję Ci Albercie za ten komentarz :) Oczywiście masz rację. Nie chodziło mi o chlanie butelki wina każdego dnia, bo obawiam się, że to doprowadziłoby do alkoholizmu prędzej niż do zrzucenia kilogramów, hehe... chciałam raczej zauważyć, że jeśli jesteśmy na diecie, to nie musimy sobie odmawiać lampki wina raz na jakiś czas ;) Zawsze lepsze to niż butla piwa ;) A tak przy okazji skoro już tu jesteś, może podpowiesz mi jakie ćwiczenia polecasz dla leniwych babek, bo własnie się nad tym dziś zastanawiałam, do czego jestem w stanie się zmusić będąc leniwcem ;)
UsuńNa fajną sylwetkę zawszę polecę :)
Usuń1. Dieta- dopięta na ostatni guzik. Jeśli zależy nam na redukcji to liczymy swoje całkowite dzienne zapotrzebowanie i od tego odejmujemy z reguły od 300 - 500 kcal. Rozbijamy powstałą wartość na 5-6 posiłków , z naciskiem na śniadanie i posiłek po treningu (gdzie warto o więcej kcal).
- trening z obciążeniem - który wymodeluje i poprawi proporcje oraz ujędrni ciało.
- trening aerobowy - który podbije nasz metabolizm i tym samym zwiększy spalanie tłuszczyku.
Te 3 punkty dopięte jak najlepiej, każdemu gwarantują fajną sylwetkę. Pozostałe co nam trzeba to : konsekwencja i cierpliwość :)
Pozdrawiam Cię serdecznie
Właśnie wstawiłam kolejnego posta, zanim zauważyłam Twój komentarz. Ciekawe co na to powiesz ;) Jestem leniwcem jeśli chodzi o ćwiczenia i drakońskie diety. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie: "nie jeść słodyczy", "nie pić piwa"... ;)
UsuńEhh.. Za każdym razem kiedy czytam Twojego bloga i przychodzi mi do głowy jakiś adekwatny suchar, okazuje się że na końcu posta się on pojawia. Niestety nie tym razem. Przyszło mi do głowy: "Wiem, że jesteś na diecie. Ty jesteś na diecie, ja jestem na diecie - nie będziemy przecież jadły tego wina" :) Pozdrawiam. ~Martyna
OdpowiedzUsuń