Kolagen naturalny Colway
Postaw mi kawę na buycoffee.to

15:23

Owoce, które najlepiej jeść zimą

Owoce, które najlepiej jeść zimą
Macie swoje ulubione owoce?

Na pewno macie!
Ja uwielbiam owoce latem, ale chyba nic dziwnego wtedy jest największy wybór. Zimą niestety musimy bardzo często obejść się smakiem. Albo stawiamy na mrożonki, albo kupujemy owoce w dużych marketach. Na szczęście dla nas jest tam spory wybór. Chociaż zimą ostatnio można nawet truskawki kupić (widziałam dziś w markecie), to nie radzę … ani nie wyglądają, ani nie smakują.

Wiecie jakie owoce najlepiej jeść zimą?




Zrobiłam listę sześciu najbardziej wartościowych owoców, na które zawsze stawiam zimą. Ciekawa jestem co wy na to powiecie? Czy podzielacie moje zdanie, czy też jecie owoce, które są najbardziej wartościowe? Stawiacie na te które mają najwięcej witamin i dodają odporności? Czy może w ogóle rezygnujecie z zimowych owoców, bo ich nie lubicie?

Pigwa
Zawiera mnóstwo witaminy C, dzięki czemu hamuje rozwój wirusów. Chociaż teraz już trochę trudno o pigwę, ale zapamiętajcie sobie, żeby w kolejnym roku gdy zacznie się na nią sezon zrobić z niej przetwory. Sezon pigwowy to wrzesień - grudzień. Pigwę jest bardzo łatwo przechowywać. Wystarczy ją dokładnie umyć i nie obierając zetrzeć na tarce, dodać do niej cukier, cynamon, imbir, obgotować i włożyć do słoiczków. Po 10 minutowej pasteryzacji mamy super dodatek do herbaty, którym można się cieszyć przez cały rok!

Jabłka
Nie wiem jak tam u was u mnie najwięcej jabłek zjada się zimą. Uwielbiam zimowe odmiany tego najpopularniejszego owocu. Jabłka mają dużo błonnika, wody i witamin. Zjedzenie tylko jednego jabłka dziennie pozytywnie wpływa na pracę jelit i serca. Jedzcie więc jabłka w każdej postaci, na surowo, w kompotach, na szarlotkach, w deserach!

Kumkwat
Na pewno nie raz widzieliście go w markecie i nawet nie wiedzieliście co to. Ja po raz pierwszy zainteresowałam się kumkwatem w zeszłym roku. Poczytałam o nim sporo informacji i bardzo spodobało mi się jego działanie przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwgrzybicze.



Na początku kupiłam garstkę kumkwatu i dodawałam połóweczkę do każdej herbaty, po jakimś czasie kupiłam drzewko kumkwatowe. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie zjadł mi go kot ;) Tak długo podgryzał liście aż padło biedne i już nie odżyło. Jeśli jeszcze nie próbowaliście kumkwatu to polecam spróbować. Z tego co pamiętam doskonale sprawdzał się w ochronie odporności. Czytałam gdzieś kiedyś, że zjedzenie jednego owocu kumkwatu dziennie ochroni nas przed zachorowaniem na grypę. Wszystko dzięki temu, że kumkwat ma mnóstwo witamin w tym witaminy A i C, oraz potas.

Gruszki
Niektórzy mówią, że trzeba na nie uważać, bo mogą powodować bóle brzucha, biegunki, ja w to nie wierzę. Gruszka sama w sobie nie będzie powodować żadnych dolegliwości, chyba, że połączymy ją z innym pokarmem i powstanie mieszanka wybuchowa! ;)
Bardzo lubię gruszki za to, że zawierają potas, fosfor, magnez, wapń, żelazo, miedź, bor i jod. Gruszki zawierają też witaminy: A, B1, B2, B6, C i PP.

Dzika róża
Jedliście kiedyś? Pewnie, że jedliście, a jeśli negujecie to nawet o tym nie wiecie. Dzika róża stanowi dodatek do herbat aromatyzowanych, przetworów, a nawet słodyczy. Dzika róża niestety jednak nie nadaje się do jedzenia prosto z krzaczka, ale na szczęście jej obróbka termiczna nie zabiera cennych właściwości, którymi są witaminy A, B1, B2, E, K, kwas foliowy, olejki eteryczne oraz flawonoidy. Dzięki tym wszystkim substancjom owoce dzikiej róży mają działanie przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwgrzybicze.


Czarny bez
Pamiętam jak moja mama w dzieciństwie katowała mnie niemal syropem z bzu. Wtedy tego nie doceniałam, dzisiaj brakuje mi tych domowych przetworów dzięki którym zyskujemy odporność w sezonie grypowym. Czarny bez zawiera bardzo dużo witaminy C oraz B, jest źródłem antyutleniaczy, które to z kolei mają działanie przeciwnowotworowe, przeciwzapalne, przeciwwrzodowe. Zwróćcie uwagę, że bez jest niemal w każdym syropie na odporność i grypę.


A jakie są wasze ulubione owoce, które jadacie zimą?

07:46

Odchudzanie według Marty Alice! :)

Odchudzanie według Marty Alice! :)
Cześć Wam :) 

Dziś ja przejmuje stery tu, a Autorka bloga Diety i ich Sekrety przejmuje mój blog ;)

Mam nadzieję,że oba teksty Wam się spodobają. Długo zastanawiałam się jaki wpis powinien się pojawić, aż w końcu mnie olśniło -  zainspirowała mnie rozmowa, jaka wywiązała się między mną a moimi koleżankami. Od słowa do słowa doszłyśmy do tego,że to ostatni gwizdek by wziąć się za siebie, by ładnie wyglądać w bikini. Zeszło na temat detoxu, a jedna z dziewczyn stwierdziła,że zamiast oczyszczania woli dietę tygodniową.

Wiele osób nadal nie pojmuje dokładnie co oznacza prawidłowa dieta, a tym bardziej  zdrowe odżywianie.

A przecież będzie to łatwiejsze, gdy zrozumie się jego przebieg :)

Odchudzanie to bardziej skomplikowany proces niż się tego spodziewamy. To zrozumiałe, że jeśli poświęcamy się diecie, wkładamy w to sporo energii i nadziei - z niecierpliwością czekamy na spektakularne rezultaty. Trzeba mieć jednak świadomość, że raz odchudzanie będzie przebiegało błyskawicznie, a za chwilę może być oporne i wcale nie musi to być związane z naszym zaangażowaniem i przestrzeganiem diety.

• Okazuje się też, że w momencie, gdy waga pokazuje duży spadek, być może rzeczywiste spalanie tłuszczu jest znikome. Analogicznie, gdy wydaje nam się w trakcie diety, że chudniemy opornie spalanie naszej tkanki tłuszczowej sięga szczytu.

4 etapy wtajemniczenia



Każdy z etapów odchudzania charakteryzuje się różną utratą poszczególnych elementów – wody, tłuszczu, ale też białka. Na początku odchudzania tracimy głównie wodę, później jej część powraca i zaczyna się konkretne spalanie tkanki tłuszczowej

Etap 1: Do trzeciego dnia diety  tracimy 70% wody, 5% białka, 25% tłuszczu
Etap 2: Do 13 dnia diety  tracimy 19% wody, 12% białka, 69% tłuszczu 
Etap 3: Między 21 a 24 dniem diety  tracimy 15% białka, 85% tłuszczu
Etap 4: Od 24 dnia diety tracimy 25% białka, 75% tłuszczu

Jest to doskonałe potwierdzenie faktu, iż diety tygodniowe, a nawet dwutygodniowe mijają się z celem. Kończymy je właśnie wtedy, kiedy wzrasta intensywność spalania tkanki tłuszczowej, a do maksimum tego procesu nawet nie docieramy. Kończąc taką dietę możemy spodziewać się typowego schematu:

• ponownie gromadzimy utraconą wodę
• nasza przemiana materii spada
• zaczynamy jeść tak samo jak wcześniej
• tyjemy z nawiązką.

Efekty plateau


Odnosząc się do tego tematu warto wspomnieć o zastoju pojawiającym się często podczas odchudzania. Dorobił się on swojej nazwy – efekt plateau. Ma on miejsce najczęściej w drugim etapie redukcji masy ciała, kiedy cześć wody powraca i rozpoczyna się właściwe spalanie tkanki tłuszczowej. Organizm w tym momencie może się „buntować” i chronić zapasy tłuszczu. Ponadto efekty etapu pierwszego nastawiają pozytywnie i dają nadzieję, że wysokie tempo redukcji masy ciała utrzyma się przez cały okres diety. Zderzenie z rzeczywistością powoduje załamanie i poczucie bezsensowności diety. Stres może jednak tylko pogorszyć sytuację.

 Aby doprowadzić do dalszej redukcji masy ciała mamy dwa wyjścia:

• przeczekać zastój do momentu „przełamania” oporu spalania
• zwiększyć aktywność fizyczną

Znajomość tego stanu rzeczy pozwoli spojrzeć na zjawisko odchudzania bez emocji. Początkowe efekty są miłe i napawają dobrą energią, jednak nie nastawajmy się, że takie tempo utrzyma się do końca diety. Z pokorą przyjmujmy zarówno sukcesy jak i drobne porażki, bo właśnie z przeplatanki tych dwóch zjawisk składa się całe odchudzanie.


Mam nadzieję,że taki rodzaj wpisu przypadł Wam do gustu.

Jeśli chcecie więcej to zapraszam na mojego bloga - TŁUSZCZU NADCHODZĘ! :)

15:25

10 powodów dla których warto jeść ananasa

10 powodów dla których warto jeść ananasa
Ananas zawiera mnóstwo witaminy C, jest owocem który nie gości zbyt często na naszych stołach, a to bardzo szkoda, bo nie wiem czy wiecie, ale jest przynajmniej 10 powodów dla których warto go jeść.

10 powodów dla których warto jeść ananasa



1. Ananas wzmacnia odporność dzięki dużej zawartości witaminy C.

2. Ananas zawiera mnóstwo błonnika.

3. Ananas ma właściwości oczyszczające, więc jest idealny dla wszystkich tych, których się odchudzają. Woda z ananasem to super woda detox!

4. Ze względu na mnóstwo witamin (głównie chodzi o witaminę C - znowu!) znajdujących się w ananasie jest on skutecznym wspomagaczem w walce o piękna skórę. Ananas wzmaga syntezę kolagenu dzięki czemu nasza skóra dłużej zachowuje młodość.



5. Ananas zawiera dużo wody dzięki temu utrzymuje organizm nawodniony.

6. Ananas hamuje rozwój wolnych rodników, a to one sprawiają, że powstają nam zmarszczki, kurze łapki, sińce pod oczami.

7. Ananasy zawierają dużo manganu, który wzmacnia kości. Jedzenie codziennie ananasa uzupełnia w 75% niedobory tego pierwiastka.

8. Ananas reguluje ciśnienie krwi, jeśli więc masz z tym problem jedz codziennie ananasa!

9. Badania dowodzą, że ananas wspomaga leczenie niepłodności.

10. Dzięki zawartości witaminy C, potasu, magnezu ananas wspomaga pracę serca i układu krwionośnego.

Masz jeszcze jakieś wątpliwości co do tego czy powinieneś jeść ananasa? :)

16:07

Body-wrapping z czekolady - moje genialne odkrycie!

Body-wrapping z czekolady - moje genialne odkrycie!
Tak, mam ostatnio hopla na punkcie body-wrappingu! Ale to dlatego, że super działa. A zimą uwielbiam to ciepełko, które ogarnia moja skórę. Uwielbiam pachnieć cynamonem i kawą, a mój mąż uwielbia mnie gładzić po gładkim tyłeczku, hehe... rozmarzyłam się! ;)

No cooooo, WALENTYNKI wczoraj były! ;)

Robiliście kiedyś body-wrapping z czekolady?

Jeśli jeszcze nie to polecam!
Ja wczoraj pierwszy raz tego spróbowałam i jestem zachwycona!



W ogóle body-wrapping to jest świetny sposób na ujędrnienie i nawilżenie skóry w domu. Zamiast iść do salonu SPA zrób sobie w domu taki zabieg. Ja polecam na początek koncentraty, które są do tego stworzone, ale pisałam o tym już wiele razy, nawet ostatnio, dla tych co się zgapili przypominam link TUTAJ. 



Oprócz tego, że możecie sobie kupić gotowe kosmetyki do body-wrappingu, takie co będą wam skórę ujędrniały i rozwalały cellulit możecie też zrobić sobie pasty domowe antycellulitowe. Jedną z takich past jest pasta zrobiona z czekolady!

Dziś podam wam przepis na body-wrapping z czekolady (podpatrzony gdzieśtam kiedyśtam w necie)

Okłady czekoladowe będą nawilżać i zmiękczać waszą skórę. Mogą też pomagać w usuwaniu cellulitu, zapewnią relaks i przyjemne doznania :)


Jak zrobić czekoladowy body-wrapping?




Krok 1

Umieść czekoladę w naczyniu szklanym. Włóż naczynie do kuchenki mikrofalowej i podgrzewaj czekoladę tak ze dwie minuty, do czasu aż czekolada stanie się gładka.

Krok 2

Dodaj 5 truskawek (możecie je kupić nawet w Biedronce, do jedzenia nie polecam, ale do zabiegów na cellulit jak najbardziej!), 1/2 szklanki szampana i 1/3 szklanki miodu, wymieszaj wszystko w blenderze. Mieszanka musi być gładka.


Krok 3

Zrób sobie najpierw peeling żeby złuszczyć martwy naskórek, potem, gdy czekolada będzie jeszcze ciepła nakładaj ją na skórę (najlepiej pędzelkiem). Najlepiej byłoby owinąć ciało folią, bo gdy czekolada będzie stygnąć i zasychać będzie się kruszyć, także lepiej nie ryzykować sprzątaniem.



Krok 4

Pozostaw czekoladę na 15 minut na skórze. Weź prysznic. Ciesz się pachnącą, piękną, gładką skórą!

Nie wiem czy pamiętacie ale o dobroczynnych właściwościach czekolady pisałam tam wieki temu ;)
Polecałam (i nadal polecam)  spróbować diety czekoladowej.


00:04

Przez żołądek do serca czyli pomysł na Walentynkowy obiad!

Przez żołądek do serca czyli pomysł na Walentynkowy obiad!
Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że przez żołądek do serca... :)

Są dwie rzeczy, które uwielbia mój mąż - jeść (żeby nie było! bez skojarzeń mi tu! hehe!) - sushi i kluski. I w moim przypadku sprawa jest prosta, jeśli chce go uszczęśliwić to muszę po prostu przygotować mu coś pysznego do zjedzenia... albo japońskie krążki, albo patelnię z kluchami.

W te Walentynki stawiam na kluchy! :)

Dzisiaj były ćwiczenia, jutro będę podawać "na poważnie" jak to mawia moje kochane dziecko ;)
Jeśli więc nie masz pomysłu na jutrzejszy obiad to polecam... jest pyszne, banalnie proste i trafia prosto w serce! Myślę, że mój mąż jutro po takim obiedzie się rozpłynie ;)



Przepis jest banalnie prosty.

Gotujemy ulubione kluski al dente.

Przerzucamy je na patelnię, dodajemy pesto (my uwielbiamy czerwone), mieszamy z kluskami do tego dodajemy pomidorki koktajlowe i kulki mozzarelli. Smażymy krótko.

I GOTOWE! :)

Mówiłam, że proste?
Szybkie!
A jak smakujeeeee!





WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA WALENTYNKI! :)



18:06

4 najlepsze sposoby na domowy body-wrapping

4 najlepsze sposoby na domowy body-wrapping
Hejka!
Jest sobota, a w sobotę, nie wiem jak wy, ja zawsze wieczorem robię sobie takie 2 godzinki dla siebie. Zamykam się w łazience i nie ma mnie!
W sobotę jestem tylko ja, lampka wina i wanna ;)

TAK!
Po całym ciężkim tygodniu pracy mi też się coś należy!

Dzisiaj chciałam wam odkryć tajemnice BODY-WRAPPINGU. Nie wiem czy znacie już ten zabieg, jeśli nie znacie to polecam się zapoznać szczególnie jeśli planujecie się odchudzać lub jeśli właśnie się odchudzacie.

Body-wrapping to moim zdaniem najlepszy i najskuteczniejszy sposób na odchudzanie jaki możecie z powodzeniem wykonać w domu. Body-wrapping polega na wysmarowaniu ciała spalaczem tłuszczu, koncentratem lub samodzielnie wykonaną pastą i owinięciem się folią. Po co ta folia? To właśnie ona spełnia tu kluczową rolę. Folia sprawi, że koncentrat który wmasowaliśmy w ciało będzie lepiej działał. Skóra się spoci, a wraz z potem oczyścimy organizm z toksyn i spalimy podskórny tłuszczyk czyli cellulit :)
Na taki body-wrapping możecie się wybrać do SPA albo do Salonu odnowy biologicznej, jednak zapłacicie za niego krocie, a robiąc go w domu nie dość, że będziecie mieć większą satysfakcję to jeszcze zaoszczędzicie pieniądze!

Dziś pokażę Wam jak zrobić body-wrapping w domu. Ja mam na to 4 niezawodne sposoby!

4 najlepsze sposoby na domowy body-wrapping


http://olipstore.com


1. Pasta na bazie miodu

Przygotujcie sobie:

pół szklanki płynnego miodu
1 żółtko 
kilka kropel olejku goździkowego, cytrynowego, imbirowego

Wszystkie składniki wymieszaj razem na gładką masę. Wysmaruj ciało powstałą pastą i owiń się folią. Wskocz do łózka lub pod kocyk na 45 minut.

2. Pasta vicks

flickr

Pamiętacie taką pastę, która ma ze sto lat chyba i którą można do dziś kupić w aptece? 
Jeśli do tej pory używaliście jej wyłącznie do smarowania piersi czy nosa podczas choroby to czas to zmienić!
Posmarujcie tą pastą miejsca, z których chcecie schudnąć, miejsca z cellulitem i zróbcie dokładnie to samo co w punkcie pierwszym. Czyli folia i do łóżka na 45 minut.



3. Koncentrat antycellulitowy




Możesz też skorzystać z gotowego koncentratu antycellulitowego. Koncentrat cynamonowo-algowy z L-karnityną można kupić w Sklepie Naturica za 33 zeta. Fajny jest to wystarcza na prawie 2 miesiące. W składzie koncentratu jest L-karnityna to mi odpowiada bardzo ze względu na to, że l-karnityna jest spalaczem tłuszczu. Definicja l-karnityny z portalu Dbam o Zdrowie:

"L-karnityna jest jednym z częściej stosowanych środków farmakologicznych wspomagających odchudzanie. Uważa się, iż suplement ten pomaga w spalaniu tkanki tłuszczowej nagromadzonej w organizmie. Czym jest ten cudowny specyfik i na jakiej zasadzie działa?
Nazwa karnityny pochodzi z łaciny od słowa caro, carnis, co oznacza mięso, bowiem największe jej ilości (prawie 90% całych zapasów) znajdują się właśnie w mięśniach – szkieletowych oraz w mięśniu sercowym. Pozostałe 10% znaleźć można w nerkach, mózgu i innych narządach". [Źródło: https://www.doz.pl].

Wracając do koncentratu:

Oprócz l-karnityny w tym koncentracie są jeszcze algi:

Algi bogate są w składniki mineralne i witaminy B, C, D i E oraz kwas alginowy. Posiadają zdolność wiązania toksyn w organizmie i szybką ich eliminację z ustroju. Wpływają korzystnie na pobudzenie krążenia. Działają zmiękczająco, tonizująco i nawilżająco. Pobudzają syntezę kolagenu oraz posiadają właściwości wygładzające i uelastyczniające.

W rezultacie jeśli będziemy sobie taki zabieg z tym koncentratem stosować regularnie przez minimum 6 tygodni możemy osiągnąć takie efekty:

Źródło

4. Cynamonowa pasta

I ostatnia moja propozycja to pasta cynamonowa. Nie wiem czy wiecie ale cynamon jest rewelacyjną przyprawą, która nie tylko dodaje smaku i zapachu potrawom. Cynamon doskonale też pali tłuszczyk. Jeśli dodacie go do kawy, nie będzie wam się tak łatwo robił cellulit. Jeśli fusami z tej kawy zrobicie sobie peeling, to uzyskacie gładką jędrną i napiętą skórę już po jednym takim masażu. Jeśli natomiast zrobicie sobie pastę cynamonową w domu i zrobicie sobie z nią body-wrapping ... gwarantuję, że wasz cellulit dzień po dniu będzie coraz mniejszy! :)

Do zrobienia pasty potrzebne Wam będą:

łyżeczka cynamonu
olej kokosowy

Wymieszaj 4 łyżeczki oleju kokosowego z łyżeczką cynamonu. Nakładaj pastę na ciało, lekko wmasuj i pozostaw na skórze na 45 minut. Możesz też owinąć się folią, ale uważaj, bo cynamon ma naprawdę bardzo silne działanie, możesz się zdziwić, ale bardzo łatwo się nim poparzyć! ;)

Który sposób na cellulit Wam się najbardziej podoba?
Lubicie taki body-wrapping? :)

10:52

Srebro koloidalne - naturalny antybiotyk

Srebro koloidalne - naturalny antybiotyk
Słyszeliście już o leczeniu srebrem? Srebro koloidalne to naturalny antybiotyk, zapobiega infekcjom, przyspiesza leczenie, blokuje rozwój bakterii, wirusów. Internet ostatnio aż huczy od doniesień na ten temat. Niestety wszelkie informacje zabijane są już w zarodku... dlaczego? Bo niektórym (czytaj koncernom farmaceutycznym!) się to zupełnie nie opłaca. Smutne... Przygnębiające... OKROPNE! Przecież tyle chorób dałoby się zdusić w zarodku... tyle ludzi można byłoby uratować od chorób, cierpienia... niestety wciąż najdroższy jest pieniądz, a życie ludzkie dla wielu nic nie znaczy.




Zobaczcie co znalazłam na temat srebra i leczenia srebrem, być może te informacja się wam przydadzą..

Srebro koloidalne wydaje się być silnym, naturalnym antybiotykiem i środkiem zapobiegawczym przed wszelkimi infekcjami. Działając jak katalizator, blokuje enzym, który jednokomórkowe bakterie, wirusy i grzyby używają do metabolizmu tlenowego. Niszczy je bez szkód  dla enzymów które wykorzystują ludzie i nie wpływa na chemię ciała.
Srebro koloidalne było w powszechnym użyciu aż do 1938 roku. Na przełomie XIX i XX wieku, naukowcy odkryli, że najważniejsze w organizmie płyny są z natury koloidalne : posiadają zawieszone w sobie bardzo drobne cząstki. Na przykład krew, odżywiania i dostarcza tlen do komórek ciała. Doprowadziło to do badań srebra koloidalnego. Przed 1938, srebro koloidalne było używane przez lekarzy jako głównego środek leczenia antybiotykowego i została uznany za bardzo zaawansowany technicznie. Metody produkcji były jednak kosztowne. Przemysł farmaceutyczny zamiast rozwijać leczenie srebrem zajął się badaniem i wprowadzaniem bardziej zyskownych leków chemicznych.
Źródło: http://www.naturalna-medycyna.com.pl/



Wywiad z Panią Mają Błaszczyszyn, właścicielką Przychodni Medycyny Komplementarnej KOMED w Warszawie:

"...Srebro jest jednym z najważniejszych mikroelementów, które są niezbędne do aktywowania, czyli rozpoczynania, wielu procesów biochemicznych w organizmie. Przede wszystkim chodzi o działanie bakterio- i wirusobójcze.I trzeba tutaj wyraźnie podkreślić, że chodzi o czysty metal, a nie jego związki. Nie może to być ani chlorek, ani azotyn, bo one są trujące.

To musi być metal w formie koloidu, czyli maleńkich skupisk zjonizowanych atomów o dodatnim ładunku elektrycznym zawieszonych w wodzie. Ponieważ mają one ładunki jednoimienne, dodatnie, odpychają się i wykonują bezładne ruchy w wodzie (tzw. ruchy Browna)..."

Koloidy srebra są maleńkie i dlatego łatwo przechodzą przez błony komórkowe i są chętnie przyswajane przez komórki, dzięki tym dwóm czynnikom łatwo się do nich dostają. Również do komórek bakterii i tam zaczynają działać jak katalizator. Jest to dosyć skomplikowany proces, o którym w maksymalnym skrócie i uproszczeniu można powiedzieć, że ich działanie polega na zabijaniu szkodliwych mikroorganizmów przez utlenianie.

Najczęściej szkodliwe bakterie mają ładunek ujemny, więc gdy srebro koloidalne dostaje się do nich, utlenia je i giną. Czyli niszczy je, choć robi to według innej zasady, to działa jak antybiotyk. A przez to, że koloidy się tak łatwo wchłaniają, nie zaburzają normalnej pracy organizmu.

Ponadto wiemy, że każdy z antybiotyków działa jedynie na sześć rodzajów bakterii i wcale nie niszczy wirusów, tymczasem srebro koloidalne działa na około 650 rodzajów mikroorganizmów!

Działa zabójczo na bakterie, wirusy, grzyby, pleśnie oraz drożdżaki. I, co bardzo ważne, dotychczas badacze nie zaobserwowali żadnego szczepu bakterii, który uodporniłby się na działanie srebra koloidalnego.

A niestety, wiele bakterii uodporniło się już na działanie antybiotyków i liczba nowych opornych szczepów stale rośnie. Poza tym srebro koloidalne nie ma działań ubocznych. Mogłoby szkodliwie wpłynąć na zdrowie jedynie w przypadku wielokrotnego przekroczenia leczniczej dawki.
Źródło: http://oczymlekarze.pl/

I teraz ja się pytam: dlaczego się o tym nie mówi!? Dlaczego lekarze nie wykorzystują tej wiedzy!!!??? Dlaczego jedyne czym potrafią nas faszerować to ciągle te antybiotyki i antybiotyki, które nic tylko osłabiają nasz organizm i zabijają odporność!!??

Jestem wkurzona na maksa! Dziecko mi ostatnio chorowało 3 miesiące, a lekarz nic tylko zmieniał antybiotyki i ją tym dobijał i w rezultacie zamiast zdrowieć, mała czuła się coraz gorzej! 3 antybiotyki pod rząd, a poprawy żadnej! MASAKRA JAKAŚ!

Ale dosyć tego!
Następnego razu nie będzie.
Postanowiłam już - stawiam na srebro koloidalne.

Srebro koloidalne już od dawna można kupić w każdej niemal aptece. Podobnie jak i złoto. Niewiele kosztuje, a można dzięki niemu uratować się przed antybiotykiem.

Obok srebra koloidalnego, takiego aptecznego, można też pokusić się o kupno Eliksiru Dr. Słonia, który zawiera w swoim składzie nie tylko cząsteczki srebra, ale też tlen i to połączenie jest o stokroć lepsze niż samo srebro.

Zresztą przytaczam fragment wywiadu z Dr. Słoniem:

„… W 2014 roku powróciłem do moich dawnych zainteresowań srebrem i jego cennymi własnościami bakterio- i grzybobójczymi (…) Jako chemik-pasjonat szukam sposobów, jak coś ulepszyć na tym świecie, najlepiej poprzez znalezienie innych, nowych koneksji chemicznych dla pierwiastków i związków (…) 
Znany jest fakt, że większość katalitycznych reakcji utleniania prowadzi się w przemyśle chemicznym właśnie na katalizatorach srebrowych. Srebro ma niezwykłą zdolność absorbowania tlenu na swojej powierzchni. Przy dużym zagęszczeniu tlenu na powierzchni srebra, wszystkie reakcje utleniania zachodzą łatwo i wydajnie. 
Jeśli srebro podzielić na małe cząstki, rzędu 5 nanometrów, otrzymujemy niewyobrażalnie dużą powierzchnię jego powłoki, na której chętnie absorbuje się tlen. 
I tu zobaczyłem swoją rolę. Połączyłem te dwie substancje o wielkim potencjale, te dwa pierwiastki o zdolnościach bakterio-, grzybo- i wirusobójczych: tlen i rozdrobnione srebro, w jeden preparat o imponującej mocy. Jednakże nie w procesie utleniania, lecz wykorzystując fantastyczne zjawisko adsorpcji chemicznej zwane także chemisorpcją. Moja metoda zgłoszona została w tych dniach właśnie do ochrony patentowej, więc mogę już uchylić rąbka tajemnicy, który i tak osobom posiadającym wiedzę chemiczną prawdopodobnie nie zaimponuje. 
W metodzie tej srebro jest adsorbentem, zaś tlen adsorbatem. Entalpię chemisorpcji w tej reakcji cechują znaczne różnice od wartości typowych dla adsorpcji tlenu na metalach. Także na srebrze. Nie jest to również proces egzotermiczny… Reszta, to aż do ogłoszenia decyzji Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej – tajemnica. (…)Rzecz cała już po jej wymyśleniu wydaje się bardzo prosta. Trzeba było jednak połączyć dwa dosyć odległe fakty – katalizę chemiczną i działanie bakteriobójcze samego srebra, aby otrzymać preparat wyjątkowo skuteczny, a przy tym całkowicie wolny od szkodliwych działań ubocznych. Cóż bowiem mogłoby w moim preparacie szkodzić, czy powodować jakiekolwiek skutki uboczne? Woda lub tlen? Nawet srebra jest w nim w istocie tyle co nic. Raptem 50 ppm. 

Dodatkową zaletą Eliksiru jest imponująca szybkość działania. Bywa, że już po pierwszej aplikacji mamy rozwiązany problem skórny. Jakim cudem i kiedy w ogóle tak się może zdarzyć? Warunkiem zniszczenia szkodliwego drobnoustroju jest dotarcie srebra do wnętrza komórki. Wrzody otorbione np. pod dziąsłami zębów są dla srebra niedostępne. Tlen zaabsorbowany na powierzchni srebra, otwiera dostęp do wnętrza komórki drobnoustroju i tam wspólnie ze srebrem niszczy mitochondrium. 
Eliksir ten badany był w pracowniach mikrobiologicznych. Ze względu na efektywność biobójczą nieporównywalną z innymi preparatami na bazie srebra, badania były powtarzane dwu- lub trzykrotnie z inicjatywy własnej osób, które badały substancję i nie mogły uwierzyć w tak dużą jej skuteczność. 


Badania prowadzono w odniesieniu do pięciu rodzajów „popularnych” bakterii i dwóch rodzajów grzybów. We wszystkich przypadkach wyniki były identyczne, zniszczonych zostało 100% kolonii bakterii i grzybów. Szklane szalki, na których wyhodowano te bakterie były całkowicie wolne od mikroorganizmów /jest dokumentacja fotograficzna tego/ (…)” 


Najbardziej podoba mi się w tym eliksirze:







1. Że jest w formie spraju, więc nie wyleje mi się nagle na rękę za dużo, tylko jedno psiknięcie i wystarczy.

2. Że jest połączone z aktywnym tlenem, więc szybciej się przyswaja i szybciej działa.

3. Że można je stosować do użytku zewnętrznego (na skórę), wewnętrznego ( np. do ust) jak i np. na ścianę zagrzybioną czy na fugi w łazience.

Co myślicie o takiej alternatywie leczenia antybiotykami?

Macie jakieś doświadczenia z używania srebra koloidalnego niekoniecznie tego, o którym wspominam?

Copyright © 2016 DS , Blogger